Henryk Wereszycki - legionista, socjalista, historyk „wyklęty”

Opracowanie: dr Tomasz Siewierski

Lwowskie dzieciństwo

Bohater niniejszego szkicu urodził się 13 grudnia 1898 roku we Lwowie w rodzinie Rozalii z d. Altenberg i Jakuba Vorzimmera. Jego biologicznym ojcem był Mikołaj Hankiewicz, ukraiński działacz socjalistyczny i miłośnik polskości. Ojczym Jakub dał Henrykowi swoje nazwisko, które nosił przez kolejnych dwadzieścia kilka lat, natomiast po Mikołaju odziedziczył światopogląd. Największy wpływ na młodego Henryka miała jednak matka Rozalia, która nauczyła go bezkompromisowej wierności ideałom, które wyznawał. Atmosfera domu, w którym wychowywał się przyszły historyk, kształtowała się wokół księgarni, którą założyli we Lwowie jego dziadkowie, Herman i Zuzanna Altenbergowie. W książki zaopatrywali się w niej wybitni przedstawiciele nauk historycznych, ruchu socjalistycznego czy literatury, między innymi: Marian Kukiel, Jan Parandowski, Jędrzej Moraczewski, Henryk Diamand, Jan Kasprowicz czy Kazimierz Wierzyński. Także i młody Henryk chętnie sięgał po książki, wśród których najbardziej formujące były lektury Szymona Askenazego, Ludwika Kubali i Bolesława Limanowskiego. Jak wielu Polaków w przededniu wybuchu I wojny światowej zarówno Henryk, jak i jego najbliżsi, ogromną estymą darzyli Józefa Piłsudskiego. Wielkie wrażenie na piętnastoletnim Henryku wywarł widok defilady strzelców prowadzonej przez Piłsudskiego w rocznicę pięćdziesięciolecia wybuchu powstania styczniowego, przed ostatnimi weteranami. Rodzinny klimat zaważył na wykształtowaniu się w nim dwóch zamiłowań: do polityki i do historii.

Legionista

„Wychowano mnie w kulcie powstań i walk zbrojnych” – wspominał historyk u schyłku życia. Gdy wybuchła Wielka Wojna w 1914 roku, chęć i poczucie obowiązku, by wstąpić w szeregi Legionów Polskich, było dla niego sprawą oczywistą. Zgłosił się do biura werbunkowego, ale ze względu na wiek zaproponowano mu służbę wartowniczą. Urażony, funkcji tej nie przyjął. Zaangażował się za to wspólnie z matką Rozalią w prowadzenie zbiórek darów na rzecz Legionów Polskich. Uważnie śledził postawy społeczeństwa i działaczy różnych środowisk politycznych, przez co ugruntowało się jego poparcie dla polityki Piłsudskiego, którego działania dawały największe szanse na odrodzenie się państwa polskiego. Ponownie zgłosił do Legionów Polskich w kwietniu 1916 roku i otrzymał przydział do artylerii. Wkrótce, nad Stochodem, wziął po raz pierwszy wziął udział w walce zbrojnej. Po tzw. kryzysie przysięgowym, który nastąpił w połowie 1917 roku został, dzięki zaświadczeniu życzliwego lekarza, zwolniony ze służby liniowej i aż do końca wojny pracował jako kancelista 19. Pułku Strzelców Obrony Krajowej w armii austriackiej. Jednocześnie wstąpił do tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej.

Gdy w listopadzie 1918 roku wybuchły walki polsko-ukraińskie, 21 listopada Henryk i Tadeusz Vorzimmerowie wstąpili w szeregi Wojska Polskiego, by następnie wziąć udział w starciach z Ukraińcami na peryferiach Lwowa, a następnie w Galicji Wschodniej.

W czerwcu 1919 roku został awansowany na podporucznika Wojska Polskiego. Wziął także udział w kilku bitwach podczas wojny polsko-bolszewickiej, m.in. pod Wereszycą. Od tamtego wydarzenia on i jego brat Tadeusz, na początku lat 20., przybrali nazwisko „Wereszycki”. 

Studia na UJK i pierwsze prace

Od 1910 roku Henryk Vorzimmer uczęszczał do III Gimnazjum Klasycznego we Lwowie. Naukę przerwał wybuch wojny. Wrócił do szkoły jesienią 1915 roku i ukończył kilkumiesięczny kurs szóstej i siódmej klasy. Maturę zdał w kwietniu 1917 roku. Początkowo studiował na Politechnice Lwowskiej, jednak ostatecznie zdecydował się wstąpić na Wydział Historyczny Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Zapisał się na seminarium z historii XIX wieku, które prowadził Adam Szelągowski, historyk dziejów Polski i powszechnych. Współpraca z profesorem nie układała się jednak pomyślnie, co wynikało m.in. z różnic politycznych (Szelągowski sympatyzował z Narodową Demokracją). Mimo nie najlepszych relacji, Szelągowski został promotorem doktoratu Wereszyckiego pt. „Polityka rządu austriackiego w Galicji w czasie powstania styczniowego”. Rozprawa została obroniona w 1925 roku. Na Uniwersytecie Lwowskim Henryk Wereszycki uczęszczał także na seminarium z filozofii, które prowadził Kazimierz Twardowski, twórca szkoły lwowsko-warszawskiej. Po ukończeniu studiów w 1925 roku, Wereszycki nie mógł liczyć na pomoc promotora w znalezieniu zatrudnienia. Prowadził więc badania naukowe na własny koszt i pracował zarobkowo jako nauczyciel historii. W 1927 roku na łamach „Kwartalnika Historycznego” ogłosił swój naukowy debiut, artykuł pt. „O sprawę polską w latach 1854-1855”. Określał on główne pole badawcze Wereszyckiego, jakim stała się wówczas historia dyplomacji. W 1930 roku trzydziestodwuletni historyk wystąpił na forum V Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Warszawie. Wygłosił tam, drukowany później, referat zatytułowany „Udział Galicji w powstaniu styczniowym”. Równocześnie opublikował swoją pierwszą książę „Austria a powstanie styczniowe” – obszerne studium oparte na głębokiej kwerendzie prowadzonej m.in. we Lwowie i Wiedniu. W kolejnych latach sporo podróżował, zbierając źródła do kolejnej rozprawy. Niestety naukowe wyjazdy musiał organizować na własny koszt, bowiem Fundusz Kultury Narodowej, ze względu na pochodzenie historyka, odmawiał mu wsparcia. Niemniej udało mu się pojechać do Londynu i Paryża i już w 1934 roku wydał pracę pt. „Anglia a Polska w latach 1860-1865”. Książka spotkała się z dobrym przyjęciem ze strony środowiska historycznego. Mimo to, Adam Szelągowski uniemożliwił historykowi uzyskanie habilitacji na jej podstawie.

W Instytucie Piłsudskiego

Podczas pobytu w Londynie w 1932 poznał Józefa Feldmana, krakowskiego historyka zajmującego się m.in. historią niemieckiej polityki, ukochanego ucznia Władysława Konopczyńskiego. Feldman pokierował go do Biblioteki Czartoryskich w Krakowie, wskazując na przechowywane tam istotne archiwalia do dziejów powstania styczniowego. Wielką przysługą krakowskiego historyka było także przedstawienie Wereszyckiego płk. Wacławowi Lipińskiemu, który był wówczas sekretarzem generalnym Instytutu Józefa Piłsudskiego Poświęconego Badaniu Najnowszej Historii Polski. Zadaniem Instytutu była praca nad tradycją legionową, sprawami związanymi z odzyskaniem niepodległości oraz nad biografią samego Marszałka. W 1935 roku Wereszycki znalazł tam zatrudnienie, co wiązało się z przeprowadzką do Warszawy. Dzięki pracy w Instytucie poznał wielu ważnych polityków, między innymi Janusza Jędrzejewicza czy Artura Śliwińskiego, od których odbierał relacje. Przez dłuższy okres pełnił też funkcję kustosza; zajmował się archiwum, w którym znajdowała się bezcenna kolekcja dokumentów dotyczących działalności m.in. Polskiej Partii Socjalistycznej i jej Organizacji Bojowej, Związku Walki Czynnej czy Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie.

W 1935 roku ukazał się pierwszy tom „Polskiego Słownika Biograficznego”, monumentalnego dzieła kultury polskiej zainicjowanego przez Władysława Konopczyńskiego, kontynuowanego po dziś dzień. Wereszycki od początku był jednym ze stałych autorów haseł. Przede wszystkim jednak kontynuował badania naukowe wokół powstania styczniowego. Wspólnie z Feldmanem przygotował drugą część szóstego tomu „Wielkiej Historii Powszechnej” obejmującą okres 1848-1914.

Wrzesień 1939 i niewola

„Aż nadszedł rok 1939. Do ostatniej chwili nie wierzyliśmy w możliwość wojny, chociaż zdawaliśmy sobie sprawę z sytuacji. Gdy wybuchła wojna zostałem zmobilizowany i poszedłem na front. Miałem organizować jako dowódca w randze porucznika, baterię, która formowała się w Brześciu nad Bugiem, ale działa znajdujące się w zbrojowni w Dęblinie nie mogły dojechać z powodu zniszczenia przez lotnictwo niemieckie linii kolejowych” – pisał Henryk Wereszycki we wspomnieniach (cyt. za Historyk sam o sobie, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” 1986, nr 3/4, s. 652-653). Mając do dyspozycji jedynie żołnierzy i konie, maszerował w kierunku wschodnim aż do 17 września. Wobec agresji sowieckiej skierował się na zachód i dołączył do armii gen. Franciszka Kleeberga. Uczestniczył w bitwie pod Kockiem. Po przegranej udało mu się uniknąć niewoli, do której ostatecznie jednak trafił. Przebywał w pięciu obozach jenieckich, na koniec w Woldenbergu-Dobiegniewie. Gdy był w niewoli, sporo czytał. Stykał się także z ciekawymi ludźmi, między innymi: Leonem Kruczkowskim, Karolem Górskim, Adamem Sawczyńskim oraz późniejszym prominentnym działaczem PZPR Adamem Rapackim, który uczył go języka włoskiego w zamian za lekcje niemieckiego. Został uwolniony w styczniu 1945 roku. Udał się do Krakowa – do rodzinnego Lwowa wrócić nie mógł. Po raz kolejny mógł liczyć na przyjaźń Józefa Feldmana, u którego zamieszkał. Z całej rodziny on jeden przeżył wojnę. Brat zginął w Katyniu, siostra w Treblince.

Historyk wobec stalinizmu

Poszukującemu w powojennej rzeczywistości zajęcia Wereszyckiemu, z pomocą przyszedł przedwojenny przyjaciel, warszawski historyk i socjalista Stanisław Płoski, który kierował Instytutem Pamięci Narodowej przy Prezydium Rady Ministrów. Instytucja została powołana przez PKWN dla badania najnowszej historii, a jej załogę stanowili nierzadko socjaliści związani z przedwojennym PPS-em. Wereszycki w IPN otrzymał stanowisko samodzielnego referenta. Jego głównym zadaniem było przygotowanie opracowania obejmującego polityczne dzieje polski popowstaniowej do 1918 roku. Osobny tom, prezentujący dzieje gospodarcze, przygotowywał w ramach tego projektu Witold Kula. Książka ukazała się nakładem Spółdzielni Wydawniczej „Wiedza” w 1948 roku, a więc w czasie gdy Polska wchodziła w odmęty okresu stalinowskiego. Zdecydowanie odbiegała od interpretacji dziejów, którą lansowali wówczas dogmatyczni marksiści i komuniści. Książka szybko została wycofana z obiegu księgarskiego i bibliotecznego – stała się „białym krukiem”.  Sam autor otrzymał zakaz publikowania. W 1947 roku Henryk Wereszycki został wykładowcą Uniwersytetu Wrocławskiego im. Bolesława Bieruta. Mimo złej atmosfery ogólnej, wrocławski ośrodek okazał się miejscem sprzyjającym rozwojowi naukowemu. Właśnie tam w 1948 roku habilitował się oraz wypromował pierwszego doktora, Adama Galosa, znakomitego historyka, a także wiernego ucznia. Zaprzyjaźnił się także z Władysławem Czaplińskim, z którym później regularnie korespondował, a ich listy stanowią skarbnicę wiedzy o polskiej historiografii powojennej i postawach uczonych w PRL. W 1955 roku został profesorem nadzwyczajnym.

Względnie spokojny czas przerwały wydarzenia, które miały miejsce na osławionej I Ogólnopolskiej Konferencji Metodologicznej w Otwocku, nie bez racji uchodzącej za symboliczne apogeum stalinizacji nauki historycznej. Doszło tam bowiem, w obecności akademików radzieckich, do starcia dwóch polskich środowisk historycznych: komunistów, próbujących utrzymać stalinowski kurs w nauce oraz profesjonalnych historyków, często niepartyjnych, czasem także marksistów, ale niedogmatycznych. Henryk Wereszycki został niejako wytypowany przez frakcję partyjną jako obiekt brutalnego ataku. Przedstawiciele tej grupy: Roman Werfel, Tadeusz Daniszewski oraz Józef Kowalski powołując się na „Historię polityczną Polski” Wereszyckiego, zarzucali jej autorowi kłamstwa i fałszowanie historii, pisanie na zamówienie wrogów powojennego ładu, zaś książkę zaliczyli do historiografii reakcyjnej. Brutalnie potępiany Wereszycki został zmuszony do wygłoszenia samokrytycznego wystąpienia, w którym jednak nie przyznał się do większości absurdalnych zarzutów, pozostając wierny swoim przekonaniom. Niestety środowisko historyków, tak licznie obecne na konferencji, nie okazało solidarności z Wereszyckim, który w przerwie między obradami siedział przy kilkuosobowym stoliku w towarzystwie jedynie Adama Galosa, mimo że gości było więcej niż miejsc siedzących.

Krakowski opozycjonista

Jak dla wielu Polaków, tak dla Wereszyckiego szczególnie przełomowy okazał się rok 1956. Przede wszystkim udało mu się przenieść do pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim. Cofnięto mu zakaz druku. Na fali odwilży opublikował bardzo głośne artykuły, w których pisząc za Andrzejem Czyżewskim „zakwestionowane zostały podstawy marksistowskiej wykładni dziejów ojczystych”. Chodzi o tekst „Pesymizm błędnych tez”, w którym skrytykował ujęcie dziejów powstania styczniowego w tzw. PAN-owskiej „Historii Polski”. W podobnym duchu utrzymane było wystąpienie na „odwilżowym” VIII Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich, który odbył się w Krakowie w 1958 roku, zatytułowane „Powstania jako problem międzynarodowy”.

Powrót do nieskrępowanej pracy naukowej zaowocował szeregiem prac, które dziś stanowią klasykę polskiej historiografii w dziedzinie historii dyplomacji europejskiej w połowie XIX wieku. Przygotował trylogię, która wedle samego autora stanowiła jego opus vitae: „Sojusz trzech cesarzy: geneza 1866-1872” (1965), „Walka o pokój europejski 1872-1878” (1971) oraz „Koniec sojuszu trzech cesarzy” (1977). Napisał także syntezę dziejów Austrii oraz książkę „Pod berłem Habsburgów” dotyczącą spraw narodowościowych. Ponadto na Uniwersytecie Jagiellońskim wypromował dwóch doktorów: Wacława Felczaka oraz Jerzego Zdradę.

Rok 1956 nie rozwiązał jednak wszystkich problemów Wereszyckiego. Profesorem „wyklętym”, jak określiła go Elżbieta Orman, pozostawał nadal. Kilkakrotnie odmawiano mu paszportu, gdy chciał udać się w naukowe podróże na Zachód. Znajdował się pod obserwacją Służby Bezpieczeństwa. Dwukrotnie odmówiono mu przyznania tytułu profesora zwyczajnego. Do śmierci pozostawał, jak trafie ujął to Michał Pułaski, „nadzwyczajnym profesorem nadzwyczajnym”.  

W 1969 roku Wereszycki przeszedł na emeryturę i w tym samym czasie nawiązał niezwykle udaną współpracę z redakcją „Tygodnika Powszechnego”. Początkowo pod pseudonimem Adam Stor, a później pod własnym nazwiskiem publikował szkice, które pozwalają zrozumieć drogę i wybory życiowe autora. Były to rozważania dotyczące roli historii i spraw nieustannie nurtujących historyków, czasem teksty o charakterze wspomnieniowym. Złożyły się one po latach na tom „Niewygasła przeszłość. Refleksje i polemiki” (1987), stanowiący do dziś niezwykle cenną i pouczającą lekturę.

Do krakowskiego domu przy ul. Siemiradzkiego, który Wereszycki prowadził wraz z żoną Heleną z d. Waniczek, wybitną redaktorką „Polskiego Słownika Biograficznego”, garnęli się ludzie kontestujący PRL-owską rzeczywistość. Z czasem w kręgu historyka powstał nieoficjalny klub, w którym spotykali się redaktorzy „Tygodnia Powszechnego” (Mieczysław Pszon, Krzysztof Kozłowski) oraz uniwersyteccy przyjaciele i uczniowie (Emanuel Rostworowski, Wacław Felczak).

Pod koniec lat 70., dzięki paryskiej Libelli, powróciła do rąk wielu czytelników jego słynna „Historia polityczna Polski 1864-1918” w rozszerzonej przez autora wersji. Kolejny wysyp „nieoficjalnych” egzemplarzy nastąpił wraz rozwojem drugiego obiegu wydawniczego, towarzyszącego powstaniu opozycji demokratycznej w Polsce.

U schyłku długiego życia Henryka Wereszyckiego, władze dwóch uniwersytetów, w których pracował po wojnie, uhonorowały go doktoratami honoris causa. Zmarł w roku 1990 i spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

 

Bibliografia:

Czyżewski A., Proces destalinizacji polskiej nauki historycznej w drugiej połowie lat 50. XX wieku, Warszawa 2007

Henryk Wereszycki (1898-1990). Historia w życiu historyka, red. E. Orman, A. Cetnarowicz, Kraków 2001

Pułaski M., Henryk Wereszycki (1898-1990), [w:] Uniwersytet Jagielloński. Złota księga Wydziału Historycznego, red. J. Dybiec, Kraków, 2000, s. 367-375

Stobiecki R., Historycy polscy wobec wyzwań XX wieku, Poznań 2014

Wereszycki H., Historyk sam o sobie, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” 1986, nr 3/4, s. 643-663

Wereszycki H., Niewygasła przeszłość, Kraków 1987