Anna Tomaszewicz-Dobrska - pierwsza kobieta z dyplomem lekarskim w Królestwie Polskim

Opracowanie: dr Alicja Urbanik-Kopeć

Wczesne lata młodej lekarki

Anna Tomaszewicz urodziła się w 1854 roku w Mławie, w majątku rodziców. Jej matka, Jadwiga Kołaczkowska, pochodziła z ubogiego ziemiaństwa, ojciec, Władysław Tomaszewicz, był zrusyfikowanym oficerem żandarmerii, kapitanem w wojsku carskim.

Anna była wychowana w niekonwencjonalny jak na swoje czasy sposób. Wszystkie siostry, Paulina, Anna i Zofia, traktowane były na równi z braćmi i otrzymały dobre wykształcenie. Zofia najpierw uczyła się śpiewu w konserwatorium w Petersburgu, a następnie studiowała fizykę na Sorbonie. Paulina wyjechała na studia na akademii sztuk pięknych, a Anna postanowiła studiować medycynę. By to było możliwe, musiała jednak najpierw włożyć dużo wysiłku w odpowiednie przygotowania. Ponieważ w tym okresie kobiety nie mogły jeszcze studiować na ziemiach polskich, Anna musiała liczyć się nie tylko z dodatkową nauką i związanymi z tym dużymi wydatkami, ale także z wyjazdem za granicę.

Po powstaniu styczniowym ojciec Anny został awansowany, a cała rodzina przeniosła się do Warszawy. Tam Anna miała szansę uczęszczać na bardzo dobrą pensję dla dziewcząt pani Paszkiewiczowej, którą ukończyła w 1869 roku ze świetnym wynikiem. To jednak nie wystarczyło. By poradzić sobie na studiach medycznych, Tomaszewicz musiała odbyć kursy przygotowawcze. Rodzina opłaciła dwóch korepetytorów, profesorów uniwersyteckich, którzy uczyli ją chemii, biologii i fizyki. Dodatkowo studiowała też intensywnie łacinę i grekę. Po dwóch latach, w 1871 roku, udało jej się wyjechać do Zurychu i rozpocząć studia medyczne.

Studia w Zurychu i wyjazd do Petersburga

W trakcie studiów odniosła wiele sukcesów naukowych. Na trzecim roku pracowała z doktorem Ludwikiem Hermanem, a następnie jako asystentka profesora Edwarda Hitzinga zajmowała się badaniami w klinice fizjologii mózgu. Studia ukończyła w 1877 roku, a następnie otrzymała propozycję wyjazdu do pracy do Japonii jako asystentka jednego z profesorów. Anna postanowiła jednak wrócić na ziemie polskie i spróbować swoich sił jako lekarka w Królestwie Polskim.

Żeby praktykować w Warszawie, Anna Tomaszewicz potrzebowała przyjęcia do Warszawskiego Towarzystwa Lekarskiego (WTL). Towarzystwo zaś odrzuciło jej kandydaturę, ponieważ była kobietą. Członek Towarzystwa, doktor Gustaw Fristche, wyjaśniał na łamach „Medycyny” w 1878 roku, tuż po głosowaniu: „myliłby się ten, kto by przypuszczał, że ci, którzy czarne rzucili gałki [taka była metoda głosowania, czarne kulki – nie, białe – tak], czynili to przez jakąś niechęć przeciwko kandydatce, którą prezes i kilku członków Towarzystwa zna i gorąco kolegom swoim polecało. Postanowienie Towarzystwa uważać należy jako potępienie tego niedorzecznego ruchu, tego niewłaściwego kierunku, w jakim niektóre zbłąkane owieczki z rodu niewieściego postępować zaczęły. Niefortunne tylko okoliczności tak się złożyły, iż zdania tego objawić ono inaczej nie mogło, jak tylko przez odrzucenie kandydatury panny Tomaszewicz”. Wydarzenie wywołało ogromny skandal, a Anny bronił publicznie między innymi Bolesław Prus i Aleksander Świętochowski. WTL nie zmieniło jednak zdania.

Jakby tego było mało, okazało się także, że Tomaszewicz w ogóle nie może pracować na ziemiach polskich. Jej dyplom został wydany w Zurychu i nie akceptowały go rosyjskie władze – z tego powodu jej kandydaturę do pracy odrzucił także Czerwony Krzyż. Aby podjąć pracę, musiała wyjechać do Petersburga, zaliczyć dodatkowe zajęcia i nostryfikować dyplom.

Udało jej się to dzięki doskonałemu wykształceniu i niezwykłemu zbiegowi okoliczności. W Petersburgu przebywał wtedy akurat z przedłużoną wizytą dyplomatyczną sułtan Omanu, który potrzebował lekarza do opieki nad kobietami w jego haremie. Mieszkanki haremu jako muzułmanki nie mogły pokazywać się lekarzowi mężczyźnie, więc praca Tomaszewicz była bardzo potrzebna. Ponadto lekarka miała mówić po angielsku, francusku i niemiecku – a języki te Anna znała bardzo dobrze ze swoich szwajcarskich studiów. Podpisała więc zobowiązanie na dwa lata i rozpoczęła dodatkowe zajęcia na uniwersytecie. W 1880 roku 26-letnia lekarka skończyła kontrakt z haremem i wróciła na ziemie polskie. Nigdy nie zgłosiła ponownie swojej kandydatury do Towarzystwa, mimo że całe życie pracowała w Warszawie.

Przytułek nr 2 i gorączka połogowa

W 1881 roku Anna Tomaszewicz wyszła za doktora Konrada Dobrskiego, członka WTL i naczelnego czasopisma „Zdrowie”, który brał aktywny udział w obronie Anny podczas skandalu z odrzuceniem jej kandydatury. Dobrscy mieli jedno dziecko, urodzonego w 1883 roku syna Ignacego, który nie poszedł w ślady rodziców – zajmował się między innymi hodowlą dzikich koni w Kanadzie, a potem hodowlą baranów w Turkiestanie i Algierze. Dopiero wybuch I wojny światowej zmusił go do podjęcia pracy w wyuczonym zawodzie – został inżynierem budowlanym w Monachium.

Tymczasem we wczesnych latach 80. XIX wieku Anna Tomaszewicz-Dobrska stawiała swoje pierwsze kroki w pracy zawodowej na ziemiach polskich. Nie miała przed sobą łatwego zadania – większość społeczeństwa darzyła kobiety lekarki ogromną nieufnością, środowisko medyczne było jej niechętne jako prekursorce idącej na przekór stereotypom, a w prasie pojawiały się sensacyjne doniesienia o jej życiu prywatnym i planach zawodowych. Wiele kobiet lekarek w jej sytuacji podejmowało decyzję o wyjeździe na prowincję, gdzie w ogóle nie było opieki medycznej, lokalni mieszkańcy z zadowoleniem przyjmowali więc nawet kobiety. Ponadto jej nostryfikowany dyplom obejmował jedynie dwie specjalizacje, czyli pediatrię i choroby kobiece. Nie wiadomo, czy nie musiałaby zamknąć praktyki, gdyby w 1882 roku w Instytucie Położniczym, jedynej klinice tego typu w Warszawie, nie wybuchła epidemia gorączki połogowej.

Gorączka połogowa, związana z zakażeniem narządów rodnych kobiety podczas porodu lub połogu, była jedną z najczęstszych przyczyn śmierci kobiet w wieku rozrodczym. W latach 80. wiedziano już, że zakażenie wywoływane jest przez brak higieny, czemu starano się zapobiegać, zamykając duże kliniki położnicze i otwierając więcej mniejszych oddziałów. W 1882 roku władze Warszawy zdecydowały się zamknąć Instytut i zamiast niego otworzyć sześć przytułków położniczych, które potrzebowały kierowników.

Anna Tomaszewicz-Dobrska, nauczona doświadczeniem z Warszawskiego Towarzystwa Lekarskiego, nie próbowała nawet ubiegać się o pozycję w jednym z przytułków w ramach otwartego konkursu. Udała się do warszawskiego przemysłowca i filantropa, Leopolda Kronenberga, i używając koneksji własnych i męża, przekonała go, by wyłożył 10 tysięcy rubli na organizację przytułków. Warszawska Miejska Rada Dobroczynności otrzymała darowiznę od Kronenberga tylko pod warunkiem, że jednym z lekarzy prowadzących przytułki zostanie właśnie Anna Tomaszewicz-Dobrska. Przytułek Położniczy nr 2 stał się jej miejscem pracy i życia na 29 lat, aż do zamknięcia w 1911 roku, gdy zamiast przytułku otwarto istniejący do dziś szpital świętej Zofii.

W Przytułku nr 2, mieszczącym się na początku na ulicy Prostej, a następnie przeniesionym na ulicę Żelazną, Anna zajmowała się opieką ginekologiczną i położniczą nad kobietami z grup wykluczonych społecznie – pracownicami seksualnymi, kobietami bezdomnymi, biednymi, a także tymi, które były w ciąży pozamałżeńskiej i w bardzo trudnych okolicznościach życiowych. Warunki pracy były spartańskie, pomieszczenia małe i nieprzystosowane do świadczenia pomocy lekarskiej, personel źle przeszkolony i nieliczny. Sama doktor Tomaszewicz-Dobrska pisała z przekąsem, że w przytułku czekały na nią „zlew bez wodociągu, którego odkażania musiałam pilnować osobiście; przynoszenie wody wiadrami, zlewanie jej w beczkę, z której czerpano ją do wszystkich użytków; brak klozetu, który zastępowano kubłami z proszkiem otwockim; wentylacja za pomocą lufcików przeze mnie otwieranych, a za moimi plecami natychmiast zamykanych; piece opalane węglem kamiennym […] oświetlenie lampami naftowymi, pranie ręczne w balii…”. Oprócz trudnych warunków lokalowych i niepewnego finansowania (Leopold Kronenberg nie zawsze wypłacał wynagrodzenie na czas) Tomaszewicz-Dobrska walczyła głównie z przesądami otaczającymi poród i rodzące w drugiej połowie XIX wieku. Spisała nawet zalecenia dla swojego personelu pomocniczego, czyli akuszerki i pielęgniarki: „Przysięgnij duchowi czasu w żaden sposób przeciw niemu nie bluźnić, szczególnie zaś hardym a pustym bredzeniem o przeziębieniu, przejedzeniu, przestrachu, poruszeniu, uderzeniu pokarmu na mózg bądź inną jaką herezją zaprzeczającą zakaźnej naturze gorączki”. Oprócz tego zaś stosowała radykalne środki odkażające, myjąc karbolem i lizolem wszystkie dostępne powierzchnie, pacjentki i samą siebie.

Tytaniczny wysiłek opłacił się. Na koniec sprawozdania z dwóch dekad działania Przytułku nr 2 doktor Tomaszewicz-Dobrska podaje statystyki. Wśród porodów naturalnych, wykonywanych od 1896 roku operacji cesarskiego cięcia, eklampsji, przypadków krwotoków i przedziurawienia macicy, śmiertelność matek od gorączki połogowej wynosiła między 2% a 0,5%. W szpitalach w tym okresie było to około 10%.

Praca dla innych

Praca w Przytułku nr 2 nie była jedynym zajęciem Anny Tomaszewicz-Dobrskiej. Udzielała się w wielu innych inicjatywach charytatywnych. Współpracowała z sufrażystkami pod przewodnictwem Pauliny Kuczalskiej-Reinschmitt i dzieliła swój czas między inne przedsięwzięcia społeczne – między 1884 a 1905 rokiem pracowała jako lekarka w Schronieniu Nauczycielek w Warszawie, domu pomocy dla emerytowanych guwernantek bez rodziny, a także świadczyła opiekę lekarską dla dziewcząt zatrudnionych w szwalniach Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Szwalnie były rodzajem świetlicy dobroczynnej dla dziewcząt z miejskiej biedoty, które w zamian za ciepły obiad i kilka godzin nauki szyły ubrania i bieliznę. Od 1890 do 1905 roku Tomaszewicz-Dobrska jeździła jako lekarka na wyjazdy Towarzystwa Kolonii Letnich dla Dzieci, organizowane dla małych dzieci w trudnych warunkach życiowych. Praca ta zajmowała ją do ostatnich chwil życia.

W 1911 roku ze względu na stan zdrowia zdecydowała się nie podejmować pracy w nowo otwartym szpitalu świętej Zofii, który zastąpił prowadzony przez nią przytułek. W 1915 roku zmarł Konrad Dobrski, a sama Anna od 1916 roku chorowała coraz silniej na gruźlicę. Zmarła w 1918 roku w Warszawie, w testamencie zaś zapisała dużą sumę na fundację Kropla Mleka, zajmującą się dożywianiem najmłodszych sierot. Pochowana jest na warszawskich Powązkach.