Jan Nepomucen Głowacki - malarz, ojciec krajobrazu polskiego, portrecista

Opracowanie: dr Edyta Chlebowska KUL

Urodził się w 1802 w Krakowie w rodzinie mieszczańskiej, był synem organisty Błażeja Głowackiego. W 1832 r. ożenił się z Marią Bankówną, z którą miał dwoje dzieci. Przez całe życie związany był z Krakowem, tam również zmarł po krótkiej chorobie w 1847 r.

Jan Nepomucen Głowacki kształcenie artystyczne rozpoczął pod okiem Antoniego Gizińskiego w Liceum Św. Anny, a następnie kontynuował w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych u Józefa Peszki i Józefa Brodowskiego. Nauka malarstwa opierała się tam wyłącznie na kopiowaniu: rysunków profesora, a następnie rycin i obrazów innych malarzy, nie prowadzono natomiast studiów z natury i z żywego modela. Już wówczas Głowacki zaczął we własnym zakresie wykonywać pierwsze szkice plenerowe. Z tamtych lat zachowały się studia podkrakowskich okolic, między innymi zamku w Pieskowej Skale, powstające w czasie wycieczek, jakie młody adept sztuki odbywał w trakcie świątecznych i letnich przerw w nauce. Jako wyróżniający się student Głowacki otrzymał stypendium na dwuletni pobyt za granicą i w 1835 r. rozpoczął naukę w Akademii Wiedeńskiej. Tamtejsze studia, głównie pod okiem Franza Steinfelda Młodszego, nazywanego „wschodzącą gwiazdą pejzażu biedermeierowskiego”, odegrały kluczową rolę w kształtowaniu artystycznej wrażliwości Głowackiego. Steinfeld, który łączył w swoim malarstwie elementy realizmu z poetycką atmosferą, sentymentalną stylizacją i gładką, emalierską fakturą, specjalizował się w widokach alpejskich. Głowacki nie tylko odbywał naukę w pracowni mistrza, ale też uczestniczył w malarskich wyprawach, podczas których koncentrowano się na bezpośredniej obserwacji przyrody. Niemałe znaczenie miała również przyjaźń z miniaturzystą Emanuelem Peterem, pod wpływem którego artysta ćwiczył się w „malowaniu akwarel i miniatur na kartonach i na kości słoniowej”.

Po powrocie do Krakowa Głowacki uczył rysunków w Liceum Św. Anny oraz został profesorem malarstwa w Szkole Sztuk Pięknych. Szybko stał się uznanym w środowisku krakowskim pejzażystą, osiągał również sukcesy w malarstwie portretowym, o czym świadczą liczne zamówienia z kręgów mieszczańskich, duchowieństwa oraz arystokracji. Jego pozycję utrwaliło wydanie albumu 24 widoków miasta Krakowa i jego okolic zdjętych podług natury przez J.N. Głowackiego (wyd. 1, 1836; wyd. 2, 1848). Litograficzne albumy „krajowidoków” nie były już wówczas nowością, stanowiły niejako kontynuację oświeceniowej idei utrwalania rodzimego pejzażu, której najwybitniejszą realizację stanowił wydany na początku stulecia Zbiór widoków ważniejszych pamiątek narodowych Zygmunta Vogla. Opublikowany przez wydawnictwo D.E. Friedleina album Głowackiego był jednak najwcześniejszym, a zarazem najbardziej popularnym dziewiętnastowiecznym albumem prezentującym zabytki Krakowa i okolic.

W 1833 r. malarz otrzymał stypendium na kolejny wyjazd artystyczny, tym razem do Rzymu. W trakcie dwuletniego pobytu w Wiecznym Mieście Głowacki nawiązał liczne artystyczne kontakty oraz zapoznawał się z bogactwem tamtejszej sztuki, w międzyczasie odbył także kilka wyjazdów w Alpy. Wkrótce po powrocie do Krakowa urządził wystawę swoich obrazów, wykonanych „w górach Salzburskich i Tyrolskich”, dając tym samym wyraz swoim największym artystycznym pasjom. W 1842 r. to właśnie on został pierwszym w Polsce profesorem malarstwa pejzażowego w krakowskiej Akademii. Jako pedagog Głowacki pozostawał zasadniczo przy tradycyjnych metodach nauki w atelier, choć wzorem swojego wiedeńskiego mistrza kilku najlepszych uczniów zabierał na górskie plenery. Do tego grona należeli: Tadeusz Łęski, Karol Balicki oraz Aleksander Płonczyński, który po śmierci nauczyciela objął stanowisko profesora pejzażu w Szkole Sztuk Pięknych. Podczas kilkutygodniowych pobytów w Tatrach malarz urządzał pracownię w karczmie leżącej u wylotu Doliny Kościeliskiej, skąd wyruszał z uczniami w poszukiwaniu „piękności wzorów”. Artyści wykonywali w terenie olejne szkice malarskie, które zgodnie z ówczesną praktyką kończyli w pracowni.

Twórczość Jana Nepomucena Głowackiego zainicjowała rozwój malarstwa pejzażowego w środowisku krakowskim, ale nade wszystko zwróciła uwagę artystów na pejzaż tatrzański. Władysław Łuszczkiewicz pisał, że Głowacki „pojechał do Tatr, gdy o tych mało kto wiedział i przedstawiał w obrazach czarowne piękności Morskiego Oka i Czarnego Stawu”. W 1836 r. artysta namalował Widok Karpat z Poronina, uznawany za pierwszy realistyczny – choć niepozbawiony romantycznej stylizacji – pejzaż tatrzański w malarstwie polskim. Przełom Dunajca w Pieninach stanowi z kolei pierwsze przedstawienie pejzażu tego górskiego pasma w malarstwie olejnym. Zanim Głowacki odważył się wyruszyć w Tatry, uznawane wówczas za krainę niedostępną i groźną, wyjeżdżał właśnie w Pieniny, które zapewne z racji bliskości znanych uzdrowisk stanowiły dużo bardziej popularny kierunek wypraw krajoznawczych. W jego spuściźnie znajdziemy również obrazy olejne z widokami bliższych okolic Krakowa, które pasjonowały go już od lat młodzieńczych: Dolina Ojcowska (1843 i 1844), Brama Krakowska (1843), Zamek w Ogrodzieńcu od południowego wschodu (1846).

W swych obrazach Głowacki dążył do wiernego odwzorowania fenomenów natury, dlatego często malował pejzaże czyste, pozbawione anegdoty lub też uzupełnione tylko drobnym sztafażem. Na kilku obrazach przedstawiających Morskie Oko powtarza się motyw sterowanej przez flisaków tratwy wypełnionej turystami, a na jednym z tych płócien widzimy ponadto stojącego na brzegu górala rozmawiającego z młodą turystką, która nie zdecydowała się na przeprawę przez jezioro i przysiadła na kamieniu w oczekiwaniu na swoich współtowarzyszy. W górskich pejzażach Głowackiego daje się zauważyć skłonność do kurtynowego zamykania obrazu w obrębie pierwszego planu. Artysta nie spogląda na masywy górskie z oddali, lecz sytuuje punkt patrzenia w samym sercu skalnych formacji. Wprawdzie jego zamiarem było przedstawianie dzikiej przyrody w stanie naturalnym, jednak unikał widoków budzących grozę: skalistych rozpadlin czy ostrych krawędzi. Utrzymując atmosferę majestatu gór i ich tajemniczości, malarz sprawiał, że tchną one swoistą łagodnością i spokojem, ewokowanym przez niewzruszoną toń górskich jezior i pogodną aurę. Charakterystyczną cechą malarstwa Głowackiego jest gładko, starannie wykończona powierzchnia płótna, drobiazgowe rejestrowanie szczegółów oraz dbałość o ich realistyczne odwzorowanie, co łączy jego dzieła z biedermeierem. Na tym tle wyróżnia się namalowany ok. 1840 r. Potok wśród głazów, stanowiący próbę uchwycenia światła słonecznego odbijającego się w wodzie i na skałach, prezentujący nietypowy w spuściźnie artysty wąski kadr ujęty z góry (bez partii nieba).

Warto podkreślić, że w pejzażach Głowackiego wyraźnie ujawniają się tendencje epoki, która wraz z upodobaniem do ojczystego krajobrazu wykazywała zainteresowanie dziedzictwem przeszłości poprzez wyobrażenia zabytków, co wpłynęło na ustalenie późniejszego kanonu widoków narodowych. Działalność artystyczna malarza, który odbywał „romantyczną podróż po ziemi własnej z zamiarem jej poznania i portretowania”, wpisywała się doskonale w ten nurt, istotny dla kształtowania się tożsamości narodowej. Widoki Wawelu, krakowskiego Barbakanu, zamku w Pieskowej Skale, ruin innych zamków kazimierzowskich, a także okolicznych pałaców utrwalił artysta nie tylko w rysunkach opublikowanych we wspomnianym albumie litografii, ale również w powstałej kilka lat później serii obrazów olejnych.  

Zdecydowanie mniej znane, a właściwie do dziś niezbadane są pozostałe działy malarskiej spuścizny Jana Nepomucena Głowackiego, przede wszytskim nadzwyczaj obfita twórczość portretowa, w tym również miniatorska. Dość powiedzieć, że w jednym z archiwalnych dokumentów wymieniono 70 portretów jego pędzla. Szczególnie chętnie, wzorem malarstwa wiedeńskiego, które go ukształtowało, Głowacki malował tzw. duże miniatury, osiągające niekiedy rozmiary ok. 25 x 20 cm. Ceniony jest za harmonijną, subtelną kolorystykę oraz biegły rysunek, natomiast kompozycja sprawiała mu pewną trudność, o czym świadczy skłonność do sięgania po obce wzory. Badania wykazały, że najbardziej ceniony miniaturowy wizerunek pędzla Głowackiego, przedstawiający Izabelę z Lubomirskich Sanguszkową (1835), jest kopią dzieła Thomasa Lawrence’a Miss Macdonalds, a różnice między tymi dziełami dotyczą niemal wyłącznie rysów twarzy modelki. Także inny portret Sanguszkowej, przedstawiający ją w towarzystwie córki, powstał na podstawie wcześniejszego portretu litograficznego. Spośród zachowanych miniatur Głowackiego na uwagę zasługuje romantyczny portret młodzieńca w fantazyjnie udrapowanym płaszczu (1833) oraz jedno z późniejszych dzieł – wizerunek Alfreda Potockiego (1843), malowany śmiało, szerokimi pociągnięciami pędzla, o żywym, ale harmonijnym kolorycie.

Wśród portretów malowanych olejno za charakterystyczne dla twórczości Głowackiego uznać należy reprezentacyjne wizerunki księdza profesora Jana Chrzciciela Schindlera – dziekana Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Krakowskiego (1842) i Józefa Patelskiego – wojskowego, uczestnika Powstania Listopadowego (1844), z kolei malowane w bardziej swobodnej manierze portrety inżyniera Macieja Bajera (1839) oraz piszącego dziecka (1840) cechują się ujęciem bardziej syntetycznym, pozbawionym biedermaierowskiej skrupulatności.

 

Bibliografia:

Od Pieskowej Skały do Morskiego Oka. Prace pejzażowe Jana Nepomucena Głowackiego. Katalog wystawy, Zamek w Pieskowej Skale 2001.

Paulina Chrzanowska, Portrety Jana Nepomucena Głowackiego w Muzeum Tarnowskim, „Biuletyn Historii Sztuki” 1958, nr 3/4, s. 339-342.

Jan Antoni Miączyński, O miniaturach J.N. Głowackiego oraz działalności Kriehubera i Bennera w Polsce, „Biuletyn Historii Sztuki” 1956, nr 2, s. 297-301.

Zofia Nowak, Jan Nepomucen Głowacki, w: Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających. Malarze – rzeźbiarze – graficy, t. 2: D-G, Wrocław 1975, s. 369-371.

Grzegorz Niewiadomy, „Gdy o Tatrach mało kto wiedział…” Najstarsze pejzaże tatrzańskie od van den Blocka do Głowackiego, w: Góry polskie w malarstwie. Materiały z sympozjum, Kraków, 4 grudnia 1999, red. W.A. Wójcik, Kraków 1999, s. 57-69.

Agnieszka Świętosławska, W orbicie Wiednia. Antoniego Langego i Jana Nepomucena Głowackiego widoki Galicji, w: Sztuka pogranicza. Studia z historii sztuki, red. L. Lameński, E. Błotnicka-Mazur, M. Pastwa, Lublin 2018, s. 331-349.

Netografia:

https://culture.pl/pl/dzielo/jan-nepomucen-glowacki-dolina-koscieliska-w-tatrach

https://mnki.pl/pl/o_muzeum/zbiory_online/10,malarstwo_i_rzezba/pokaz/688,morskie_oko_(tatry),3?s_a=j