Erazm Edward Rykaczewski - historyk, tłumacz, leksykograf

Opracowanie: dr hab. Tomasz Korpysz, prof. ucz.

Historycy języka, literaturoznawcy analizujący dzieła epoki romantyzmu i pozytywizmu, badacze zajmujący się językiem pisarzy XIX-wiecznych, edytorzy, wreszcie po prostu bardziej dociekliwi czytelnicy, chcąc np. zweryfikować formy i znaczenia słów z takich tekstów, zwykle sięgają do czterech leksykonów: słownika Samuela Bogumiła Lindego (wydanego w latach 1807-1814), tzw. Słownika wileńskiego (z 1861 r.), tzw. Słownika warszawskiego (który ukazał się w latach 1900-1927) oraz notującego wiele leksyki dziewiętnastowiecznej i ilustrującego hasła m.in. cytatami z tego okresu słownika pod redakcją Witolda Doroszewskiego (opublikowanego w latach 1958-1969). Niewiele osób pamięta, że istnieje jeszcze jedno cenne XIX-wieczne źródło leksykograficzne, które Mirosław Bańko nazwał „pierwszym popularnym słownikiem polszczyzny” – dzieło nieco zapomnianego uczonego Erazma Rykaczewskiego (współcześnie znanego niemal wyłącznie w kręgach filologów klasycznych). Uczonego, ponieważ był on nie tylko leksykografem, lecz także znakomitym filologiem, historykiem, tłumaczem oraz edytorem (a ponadto przez wiele lat nauczycielem), który dzięki podkreślanej w licznych wspomnieniach pracowitości zostawił po sobie imponujący, a przy tym różnorodny dorobek.

Erazm Rykaczewski urodził się 2 czerwca 1802 r. we Włodzimierzu na Wołyniu jako syn Józefa Rykaczewskiego i Marianny z Rutkowskich. Mimo że wcześnie został osierocony, dzięki przyjaciołom rodziny zdobył gruntowne wykształcenie: najpierw w słynnym Liceum Krzemienieckim, a następnie na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie od 1821 r. studiował historię oraz języki starożytne i nowożytne. W tym czasie poznał wielu znakomitych nauczycieli i uczonych, m.in. historyka i prawnika Ignacego Daniłowicza, filologa klasycznego Bogumiła Ernesta Grodka (w źródłach używana jest też inna forma jego nazwiska: Gotfryd Ernest Groddeck), przyrodnika i filozofa Jędrzeja Śniadeckiego czy wreszcie historyka Joachima Lelewela, którego pisma będzie później opracowywał, tłumaczył i wydawał. Rykaczewski był bardzo uzdolnionym i pracowitym studentem: w 1825 r. otrzymał dyplom z wyróżnieniem, a ze studiów – jak pisze Ignacy Lewandowski w Polskim słowniku biograficznym – „wyniósł doskonałą znajomość języków: łacińskiego, francuskiego, angielskiego i włoskiego, opanował także grecki, niemiecki, rosyjski i hiszpański”. Umożliwi mu to w przyszłości prace nad kilkoma słownikami dwujęzycznymi oraz gramatykami, a także liczne tłumaczenia.

Wkrótce po studiach Rykaczewski przeniósł się do Warszawy, gdzie m.in. pracował w biurze dyplomatycznym i współpracował z redakcją Dziennika Warszawskiego, w którym publikował artykuły i recenzje z tak różnych dziedzin, jak literaturoznawstwo, ekonomia i historia. Rozpoczął też wówczas działalność jako tłumacz: przetłumaczył z języka angielskiego i wydał (po raz pierwszy w r. 1828) powieść Kenilworth Waltera Scotta. W czasie powstania listopadowego wstąpił do artylerii konnej jako kanonier, a kilka miesięcy później został już porucznikiem.

Po upadku powstania Rykaczewski wyjechał do Francji i zamieszkał w Paryżu, gdzie bardzo aktywnie włączył się w życie emigracyjne (był m.in. członkiem Komitetu Narodowego Polskiego oraz Towarzystwa Przyjaciół Postępu), zaczął też tłumaczyć na język francuski pisma Joachima Lelewela (m.in. w 1833 r. opublikował jego komentarz do trzech polskich konstytucji: Analyse et parallèle des trois constitutions polonaises de 1791, 1807 et 1815). W 1834 r. osiadł w Szkocji, w okolicach Edynburga. Pracował tam jako nauczyciel, nadal też tłumaczył, opatrywał komentarzami i wydawał prace Lelewela (m.in. Pologne renaissante ou histoire de la Pologne depuis sa chute) – jak pisze Ignacy Lewandowski: „Niektóre z tych przekładów Lelewel uznał wręcz za wyborne”. Nowym nurtem jego prac stało się wówczas opracowywanie (przede wszystkim na potrzeby polskich emigrantów, zwłaszcza uczniów) słownika angielsko-polskiego i polsko-angielskiego oraz gramatyki angielskiej, które ukazały się na przełomie lat 40. i 50. w jednym z berlińskich wydawnictw (Dokładny słownik polsko-angielski i angielsko-polski, Berlin 1849-1851, Gramatyka języka angielskiego zebrana z dzieł D. Lowth, Murray, McCulloch, Cobbet, Crombie, D’Orsey i innych. Dla użytku polskiej młodzieży, 1850). Wspominając tamten okres życia, pisał: „Kiedy przeniosłem się do Anglii, sądziłem, że bez trudu przyjdzie mi się porozumieć z synami Albionu. Tymczasem ani ja ich, ani oni mnie zrozumieć nie mogli z powodu li tylko pronuncjacji. Rozmawiałem więc z nimi jak niemowa, na piśmie tylko. Po kilku jednak miesiącach mówiłem jak Anglik”. Nie bez dumy deklarował też: „Mizerne to było utrzymanie, ale suchy kawałek chleba i licha aż do znudzenia ryba, którą się tam cały czas karmiłem. Miały one jednak dla mnie tę pociechę, że w mojej ręce żaden grosz subsydiów, z których wielu moich rodaków żyło jedynie, nie pozostał nigdy.

Po kilku latach, w 1848, Rykaczewski najpierw spędził kilka miesięcy we Włoszech, a następnie przeniósł się do Paryża. Tam wstąpił do formowanego przez Adama Mickiewicza Legionu polskiego, wyruszył z nim do Włoch, jednak wkrótce wystąpił z legionu i po krótkim pobycie w rzymskim więzieniu (został aresztowany pod zarzutem działania na szkodę Republiki) wrócił do Paryża. Tu wstąpił do Towarzystwa Demokratycznego Polskiego oraz Towarzystwa Historyczno-Literackiego. Znajomość języka włoskiego, utrwalona kilkumiesięcznym pobytem w Italii, oraz doświadczenie w pracach nad gramatyką angielską sprawiły, że Rykaczewski w ciągu kilku lat opracował i opublikował Dokładny słownik polsko-włoski i włosko-polski czerpany z najlepszych źródeł krajowych i obcych… (Berlin 1856-1857) oraz Gramatykę języka włoskiego zawierającą prawidła wydobyte z uwag nad przykładami ze wzorowych włoskich pisarzów tudzież ćwiczenia z polskiego na włoski język (Paryż 1856).

W Paryżu Rykaczewski żył skromnie, a nawet biednie, a przy tym stale bardzo intensywnie pracował na wielu polach. Prowadził dalsze prace językoznawcze i leksykograficzne oraz tłumaczył i opracowywał kolejne dzieła Joachima Lelewela, aby – jak pisze autor jednej z notek o uczonym – „Francja i świat zachodni mógł poznać historię narodu, który nie chciał umrzeć”. Na co dzień zaś był nauczycielem w Szkole Narodowej Polskiej (czyli tzw. „szkole batignolskiej”) – początkowo (od 1851 r.) języka angielskiego, szybko jednak został awansowany na stanowisko profesora języka polskiego w oddziale licealnym, którym kierował do roku 1862. Mając świadomość tego, że dla wielu uczniów, potomków emigrantów, pierwszym językiem był już francuski, więc używane w szkole gramatyki Onufrego Kopczyńskiego oraz Józefa Muczkowskiego okazywały się zbyt trudne, Rykaczewski opracował i w 1861 r. wydał gramatykę polską po francusku (Grammaire de la langue polonaise, contenant les règles appuyées sur les exemples tirés des meilleurs auteurs polonais, destinée principalement à l’usage des écoles polonaises à Paris). Jak pisze Marcin Jakubczyk: „E. Rykaczewski, podając w tekście gramatyki poszczególne reguły językowe, zawsze ilustruje je przykładami własnymi oraz dłuższymi cytatami ze wskazanej literatury. Konsekwentnie odnotowuje też źródło, z którego dany przykład został zaczerpnięty. Znaczną część cytatów z dzieł polskojęzycznych tłumaczy on równolegle na język francuski. Grammaire… składa się z dwóch części, z których pierwsza (niezatytułowana) poświęcona jest morfologii, a druga, jak wskazuje jej tytuł, składni. Krótkie (zaledwie dwustronicowe) wprowadzenie fonetyczno-morfonologiczne zostało zredagowane jako Wstęp do części pierwszej”.

Gramatyka, która ma charakter bardziej naukowy niż dydaktyczny, okazała się zbyt trudna i nie została dobrze przyjęta, nie miała też kolejnych wydań. Zupełnie inaczej było z kolejnym dziełem poświęconym polszczyźnie. W 1866 r.  ukazał się mianowicie Słownik języka polskiego podług Lindego i innych nowszych źródeł. Wypracowany przez E. Rykaczewskiego, któremu warto poświęcić nieco więcej uwagi, choćby dlatego, że jest to trzeci w historii słownik języka polskiego. Jego pomysłodawcą był Eustachy Januszkiewicz – znany emigracyjny księgarz i wydawca (wydawał m.in. pisma Pielgrzym Polski i Młoda Polska, był współzałożycielem Księgarni i Drukarni Polskiej oraz Towarzystwa Litewskiego i Ziem Ruskich), który na potrzeby nowego leksykonu polszczyzny zgromadził pokaźny księgozbiór dzieł literackich i prac naukowych i konsultował się w tej kwestii z licznymi emigrantami, w tym z Adamem Mickiewiczem. Jak pisał Ignacy Kraszewski, Januszkiewicz „chciał wydać słownik podręczny, który by ujął w formie przystępniejszej Lindego i dopełnił go tym, co językowi przybyło, lub co wedle systemu Lindego do składu jego nie weszło”. Prospekt nowego leksykonu ukazał się już w roku 1848, sam słownik, jak już o tym była mowa, w roku 1866. Przez ten czas nad dziełem pracowało kilka osób m.in. Ordyniec, Ropelewski i Wrotnowski, ciekawostką jest to, że jedno z haseł, mianowicie cnota, opracował Mickiewicz), jednak ostateczny kształt nadał słownikowi Rykaczewski. Wprawdzie nie od razu, ale dzieło to zyskało popularność: wydawano je ponownie w r. 1873, 1913 i 1925, a w XIX wieku ukazały się także co najmniej dwie edycje niedatowane, w tym jedna w Chicago. Jak pisze Mirosław Bańko „Wydań czy też dodruków, zwłaszcza tych niedatowanych, mogło być jeszcze więcej, gdyż egzemplarzy bibliotecznych różniących się drugorzędnymi szczegółami, jak rodzaj oprawy, grubość grzbietu i sposób barwienia brzegów papieru jest znaczna liczba. Różna też bywa liczba woluminów, gdyż podobnie jak Słownik wileński słownik Rykaczewskiego został przygotowany w dwóch tomach, czy raczej tomikach (A-O i P-Ż), o ciągłej numeracji stron, z których część oprawiono łącznie, a część oddzielnie”.

Słownik Rykaczewskiego opisuje ok. 50 tys. wyrazów, a więc tylko dwa razy mniej niż bliski mu czasowo Słownik wileński, ale jest aż pięciokrotnie mniejszy, jeśli chodzi o liczbę znaków. Wynika to z przyjętych przez autora i wydawców założeń. W Przedmowie czytamy: „Opuszczamy ze słownika Lindego całą część samych filologów obchodzącą, odrzucamy wyrazy zupełnie umarłe, jako też formy przestarzałe lub fałszywe wyrazów odrodzonych w innej postaci; z przykładów przytoczonych zachowujemy co nam ich potrzeba do określenia i odcieniowania znaczeń, do rozwiązania zagadnień o składni rządu”. Mirosław Bańko dodaje: „Niemal bezwyjątkowo pomijane są nazwy własne i derywaty od nich, a także wyrazy rzadkie – głównie przestarzałe. Niewiele jest u Rykaczewskiego regionalizmów (…), sporo za to ma on wyrazów profesjonalnych, a jeszcze więcej kolokwialnych. (…). W doborze haseł więc dobrze odzwierciedla się więc [sic!] popularny charakter napisanego przezeń słownika”.

Omawiany słownik jest dziełem wciąż mało znanym, często też traktowanym jako zupełnie wtórne z jednej strony wobec słownika Lindego (co może sugerować już choćby formuła tytułowa), z drugiej zaś wobec wcześniejszych dwujęzycznych słowników samego Rykaczewskiego. Jak jednak dowodzi Mirosław Bańko, należy go traktować jako dzieło samodzielne i oryginalne: „O jego samodzielności decyduje twórcze potraktowanie materiału wyjściowego: zestawienie listy haseł, opartej na dwóch poprzednich słownikach polszczyzny, ale niekiedy wykraczającej poza nie, konstrukcja artykułu hasłowego, wybór informacji, oryginalne przetworzenie definicji – a wszystko to w ramach nadrzędnej i nowej w leksykografii polskiej idei, aby powstały słownik w niewielkiej objętości pomieścił stosunkowo dużą liczbę haseł opracowanych w sposób dostępny dla każdego wykształconego czytelnika”.

W latach 60. Rykaczewski opracował i opublikował jeszcze kilka prac historycznych, przede wszystkim inwentarz archiwum koronnego na Wawelu (Paryż 1862) oraz relacje nuncjuszów apostolskich w Polsce od roku 1548 do r. 1690 (Berlin 1864). Zebrał i opracował też kilkaset dokumentów dotyczących panowania Henryka Walezego i Stefana Batorego, cały czas pracował ponadto nad tekstami Joachima Lelewela (część z nich przetłumaczył na język francuski). W 1863 r. z rękopisu wydał XIII tom jego pracy Polska. Dzieje i rzeczy jej rozpatrywane zatytułowany Historya polska do końca panowania Stefana Batorego. Dzieło pośmiertne przypiskami pomnożone i wydane przez E. Rykaczewskiego. We wstępie tak opisywał podstawę tekstową i swój wkład pracy: „Reszta pozostała jak była napisana, i nie masz śladu żeby ją autor obrabiał, oprócz niektórych dodatków na marginesie, z których jedne gładko weszły do texta, drugie niepodobne do wyczytania z żalem opuszczone zostały, tudzież wielu bardzo miejsc podkreślonych, które zapewne miał kiedyś w stylu poprawić, co wydawca, nie naruszając jego myśli, nietylko [sic!] w tych podkreślonych miejscach , ale w całem dziele dopełnił. W dodanych przypiskach miał na celu, albo wskazać źródła z których autor czerpał, albo rozwinąć i uzupełnić co autor, dla szczupłych obrębów, jakie sobie zakreślił, nie mogąc wdawać się w szczegóły, zbyt krótko opisał”.

Monumentalnym, dziś najlepiej znanym, dziełem Rykaczewskiego jest wspomniane już tłumaczenie pism Cycerona. Przygotowywane przez wiele lat, ukazało się ono w ośmiu tomach w latach 70. (Mowy – Paryż 1870-1871, t. I-III; Listów… ksiąg ośmioro – Poznań 1873, t. I-III; Pisma krasomówcze i polityczne – Poznań 1873; Pisma filozoficzne – Poznań 1874-1891, t. I-II). Rykaczewski nie tylko przetłumaczył teksty Cycerona, lecz także opatrzył je wstępami, komentarzami i przypisami. We wstępie do tomu I, dedykowanego „Janowi hr. Działyńskiemu wstępującemu w ślady niezgasłej pamięci ojca, w dowód swej prywatnej i publicznej wdzięczności”, uczony odtwarza biografię Cycerona, przywołuje wybór wypowiedzi na temat jego mów, a także ważniejsze wydania i przekłady, komentuje też i ocenia dotychczas istniejące tłumaczenia polskie. Podkreśla przy tym: „My Polacy, we wszystkiem za oświatą Zachodu zwolna postępujący, w tłumaczeniu klasyków zbyt daleko z tyłu pozostaliśmy”. Opisuje tam również swoją strategię translatorską: „Moje tłumaczenie jest prawie dosłowne, a przynajmniej jak najbliżej przystępuje do textu. W wielu nawet miejscach udało się tyle tylko użyć wyrazów, ile ich Cycero użył, i uszykować w tym samym niemal jak u niego porządku, do czego dopomogła przedziwna zwięzłość języka Polskiego, i łatwość przekładania z miejsca na miejsce wyrazów bez zaćmienia myśli. Starałem się ile możności połączyć wierność tłumaczenia z jasnością i czystą polszczyzną. Czym ten cel osiągnął, czytelnik osądzi. Nie wdałem się w roztrząsantie textów, w tem przekonaniu, że gdzie text skażony, tam najlepsza lekcya jest tylko domysłem. Wybrałem tedy z najlepszych wydań lekcyą, jaką za najstosowniejszą uznałem, nie wdając się w żadne wywody, dla czegom dał jej pierwszeństwo”.

Warte przywołania są też uwagi Rykaczewskiego na temat listów Cycerona, zawarte we wstępie do tomu I: „Przyniesione przez te listy świadectwo jest wiarygodniejsze od świadectwa w mowach złożonego. W tych ostatnich, a mianowicie w politycznych mowca, albo uniesiony namiętnością, często wychodzi z granic umiarkowania, swych nieprzyjaciół czarnemi maluje kolorami, niekiedy nawet od obelg powstrzymać się nie umie, albo, chcąc sobie ująć jednych, nie chcąc urazić drugich, nie zna miary w pochwałach, a co o nich myśli, w głębi serca ukrywa. W listach przeciwnie pisanych ze spokojniejszym umysłem, bezstronniej sądzi o rzeczach, wierniejsze obrazy osób maluje”. I dalej: „Oprócz wysokiej wartości historycznej, maję te listy, a w szczególności do Attyka i do brata Kwinta pisane, tę drugą nie mniej wysoką wartość, że w nich Cycero siebie maluje, swe najtajniejsze myśli odkrywa, swe słabości poznać nam daje, próżność, niepohamowaną żądzę sławy, brak determinacyi, kiedy jedno z dwojga wybierać potrzeba było, żal, wyrzuty sobie i drugim, zgryzotę, jeżeli mu się w czem nie powiodło, lub go co złego spotkało, zupełne zwątpienie o sobie i upadek na umyśle w nieszczęściu. A do tego wszystkiego tak się szczerze, tak dobrodusznie przyznaje, że niepodobna nie przebaczyć mu ty h ułomność nieoddzielnych wreszcie od ludzkiego przyrodzenia. Ale z drugiej strony widzimy w nim cnoty, miłość ojczyzny, gotowość na usługi, poświęcenie bez granic, wdzięczność za odebrane dobrodziejstwa, przywiązanie do brata i do dzieci, ludzkość dla wszystkich, pogardę bogactw i śmierci, słowem zalety obce zupełnie temu z gruntu zepsutemu wiekowi”. Wstęp ten ma charakterystyczny, wiele mówiący dopisek datacyjny: „Pisałem w Paryżu, na początku roku 1871, podczas bombardowania tego miasta przez Prusaków”…

W styczniu 1872 r. Rykaczewski wyjechał do Lubostronia w Poznańskiem, do majątku swojego dawnego ucznia Leona Skórzewskiego. Ks. T. B. (prawdopodobnie ks. Tadeusz Błażejowski, proboszcz parafii łabiszyńskiej w latach 70. XX wieku) w prasowej relacji z uroczystości upamiętniających 100-lecie śmierci uczonego pisze: „Niestety ciężka choroba nie pozwoliła Rykaczewskiemu wykorzystać w pełni gościny, a policja pruska nękała nieustannie dwór za przetrzymywanie w nim emigranta. Pracował jednak do końca. Już w ciężkiej chorobie zbierał materiały do dziejów panowania Stefana Batorego i Henryka Walezego. Umarł 14 lipca 1873 r. (…). Władze pruskie nie zezwoliły nawet na umieszczenie nekrologu w gazetach… Żył po franciszkańsku i po franciszkańsku umarł”. Erazm Edward Rykaczewski został pochowany na cmentarzu w Łabiszynie nieopodal Lubostronia „na pięknym wzgórzu na zacienionym cmentarzu, nieopodal jagiellońskiego dębu”.

 

Literatura

Mirosław Bańko, „Słownik języka polskiego” Erazma Rykaczewskiego – pierwszy popularny słownik polszczyzny, „Prace Filologiczne” nr XLVII/2002, s. 7–26.

Ks. T. B. [Tadeusz Błażejowski], Zapomniany uczony?, „Przewodnik Katolicki” nr 43/1973, s. 396.

Bogdan Bolz, Erazm Edward Rykaczewski, „Symbolae Philologorum Posnaniensium Graecae et Latinae” II, s. 161-168, Poznań 1975, s. 161–168.

Zygmunt Brocki, Zagadkowe (?) wydanie słownika Rykaczewskiego z 1925 r., „Język Polski” nr LVI, z. 2/1976, s. 140–141.

Marcin Jakubczyk, Erazma Rykaczewskiego „Gramatyka języka polskiego dla szkół polskich w Paryżu”, „Poradnik Językowy” z. 1/2019, s. 106–114.

Marcin Jakubczyk, Erazm Rykaczewski, „Grammaire de la langue polonaise, contenant les règles appuyées sur les exemples tirés des meilleurs auteurs polonais, destinée principalement à l’usage des écoles polonaises à Paris” („Gramatyka języka polskiego zawierająca reguły poparte przykładami zaczerpniętymi z najlepszych polskich autorów, przeznaczona głównie do użytku szkół polskich w Paryżu”), Librairie B. Behr (E Bock), Imprimerie de L. Martinet, Paris, Berlin–Poznań 1861, VII, [1], 243 s., w: Dawne ortografie, gramatyki i podręczniki języka polskiego, https://gramatyki.uw.edu.pl/book/527

Ignacy Lewandowski, Erazm Rykaczewski, w: Polski słownik biograficzny t. 33, Wrocław 1991, s. 472–474.

I. P.[olkowski], Erazm Edward Rykaczewski (pośmiertne wspomnienie), „Dziennik Poznański” nr 174, rocz. XV/1873, s. 1–3.

I. Polkowski, Erazm Edward Rykaczewski, „Tygodnik Ilustrowany” t. 12, nr 296, rocz. 1873, s. 97–99.