Edmund Callier - uczestnik powstania styczniowego, polski historyk i publicysta

Opracowanie: dr Michał Górny

Patriotyczne wychowanie

Urodzony 2 października 1833 roku w wielkopolskich Szamotułach, Edmund Callier uznawany jest za jednego ze skuteczniejszych i zdolniejszych dowódców powstania styczniowego. Rozwijał także karierę jako historyk i publicysta. Z uwagi na pochodzenie i otrzymane przed powstaniem obywatelstwo francuskie, przez niektórych obserwatorów wydarzeń w Królestwie błędnie uważany był za Francuza. W rzeczywistości ze strony ojca pochodził ze starej rodziny hugenockiej, która w XVII wieku przeniosła się z Francji do Rzeczypospolitej i uległa polonizacji. Sam Callier swój stosunek do polskości opisał następująco: „Nad wszystko kocham ojczyznę; kocham wszystkich czcigodnych członków narodu mego; kocham przeszłość polską i wszystkie znamiona, które nas Polaków od innych odróżniają narodów: jednym słowem kocham wszystko, co jest polskie, choćby jedynie dlatego, że jest polskim”.

Urodził się w rodzinie ewangelickiej z ojca Fryderyka i matki Salomei z domu Krajewskiej. Dzieciństwo, razem z młodszym bratem Oskarem, spędził w Buku i Wrześni, u boku wychowującej go matki, ojciec bowiem często zmieniał pracę i mieszkał osobno. Na patriotyczne wychowanie wpływał częsty gość domu, Andrzej Niegolewski, napoleoński szwoleżer i uczestnik słynnej szarży na przełęczy Somosierra. W 1843 roku Edmund podjął naukę w jednym z poznańskich niemieckojęzycznych gimnazjów, przerwał ją jednak w 1847, gdy zaczął pracować w różnych miejskich sklepach jako subiekt. W 1848 roku w poszukiwaniu przygód zaciągnął się do armii pruskiej szykującej się do I wojny o Szlezwik (1848–1851). Z uwagi na niezwykle młody wiek nie powąchał jednak prochu i został zwolniony ze służby. Następnie podjął we Wrześni pracę jako urzędnik w urzędzie ziemskim.

 

Wojna krymska i Legia Cudzoziemska

Jego spokojne życie zakłócił kolejny konflikt, wojna krymska, trwająca od 1853 do 1856 roku. W 1854 roku pieszo udał się do Francji, gdzie jako obcokrajowiec zaciągnął się do oddziałów Legii Cudzoziemskiej. W grudniu tego samego roku w składzie 2. Pułku Legii został wysłany na Krym. W drodze na front miał okazję poznać w Konstantynopolu Adama Mickiewicza. Jego chrztem bojowym był udział w oblężeniu Sewastopola, gdzie

za wzorową postawę podczas szturmu na Kurhan Małachowa został awansowany na kaprala i otrzymał medal. Następnie krótko nadzorował robotników w Egipcie przy budowie Kanału Sueskiego, a w lipcu 1856 został przeniesiony do 1. Pułku, który skierowano do algierskiego Sétif. Tam podczas długotrwałych walk z Kabylami otrzymał awans na sierżanta oraz francuskie obywatelstwo. Mimo perspektyw awansu na podporucznika nie przedłużył kontraktu, rezygnując z dalszej służby w szeregach Legii. Po krótkim epizodzie we Włoszech w 1859 roku u boku oddziałów Garibaldiego, w tym samym roku wrócił do Wielkopolski. Uczył w Poznaniu języków obcych: angielskiego, włoskiego i francuskiego, opublikował też swoje egzotyczne wspomnienia.

 

Powstanie styczniowe

W chwili wybuchu powstania styczniowego Edmund Callier miał prawie 30 lat i 5 lat służby wojskowej w elitarnej formacji. Miał za sobą ciężką kampanię na Krymie oraz doświadczenie w zwalczaniu oddziałów stosujących taktykę wojny podjazdowej. Na tle większości ochotników niewątpliwie jego znajomość sztuki wojennej i umiejętność dowodzenia i organizacji oddziałów wojska na niskim szczeblu wyróżniała się w sposób szczególny. Jednocześnie jednak nie był tak znany organizatorom powstania jak inni dowódcy, mający nieporównanie mniejsze doświadczenie, ale często karierę spiskową, sięgającą nie tylko 1861 roku, ale czasami i 1846, i 1848 roku.

Gdy wybuchło powstanie, Callier zdecydował się jednak zgłosić akces i we współpracy z działaczami Komitetu Działyńskiego sformował w Środzie niewielki, 30-osobowy oddziałek powstańczy. Na jego czele przekroczył na początku marca granicę między zaborem pruskim a rosyjskim pod Gorazdowem. Zakładał, że jego mała grupa ochotników dołączy do jednego z większych działających w okolicy oddziałów, jednakże okazało się, że po rozbiciu oddziału Kazimierza Mielęckiego czasowo żaden nie istniał, a powstanie należało wzniecić na nowo. Nie był jednak w tych działaniach osamotniony – po przyłączeniu do siebie niewielkich grup ochotników, w tym oddziałku kapitana Sikorskiego, partia Calliera urosła do 85–90 pieszych partyzantów. Uznając formalnie władzę naczelnika wojewódzkiego – Kazimierza Mielęckiego, Callier spędził kilka dni w lasach kazimierskich, oczekując na wieści od oddziału naczelnika. Połączenie partii nastąpiło 17 lub 18 marca 1863 roku. Po dokonaniu przeglądu pułkownik Mielęcki, korzystając z upoważnień Rządu Narodowego, awansował Calliera do stopnia majora i mianował dowódcą piechoty w swoim oddziale – co było decyzją rozsądną, biorąc pod uwagę doświadczenie wojskowe obu oficerów – Mielęcki miał za sobą jedynie roczną służbę w pruskiej kawalerii. Jednocześnie posiadał jednak szerokie i serdeczne kontakty z rodzinami ziemskimi na terenie wschodniej Wielkopolski, był też szanowany przez swoich podwładnych.

U boku Mielęckiego świeżo upieczony major nie wojował jednak długo – 22 marca pod Olszowym Młynem partia Mielęckiego stoczyła długą potyczkę z przeważającymi siłami rosyjskimi. W trakcie bitwy Callier przejął sprawnie dowództwo nad oddziałem, gdy ciężko rannego Mielęckiego wyniesiono z pola bitwy. O jego zdolnościach i autorytecie świadczy fakt, że był w stanie błyskawicznie opanować popłoch i kontynuować walkę mimo otrzymania podczas walki trzech postrzałów karabinowych. Ostatecznie jednak i on musiał zostać zabrany z pola, a oddział po próbie zorganizowanej ucieczki został rozbity. Przed śmiercią z rąk rosyjskich uratował go sam dowódca strony rosyjskiej, książę Emil zu Sayn-Wittgenstein-Berleburg, który znał Calliera z czasów oblężenia Sewastopola. Rannego majora w tajemnicy wywieziono, a następnie przeszmuglowano do zaboru pruskiego. Rany okazały się mniej problematyczne niż u Mielęckiego – ten miał mianować na swojego następcę, jako naczelnika województwa mazowieckiego, właśnie Calliera. Sam zainteresowany jednak nie otrzymał od Mieleckiego żadnego gońca czy listu w tej sprawie. Rząd Narodowy zatwierdził tę nominację dopiero w lipcu, awansując jednocześnie Calliera na pułkownika. Mielęcki nie wrócił już do walki – na skutek komplikacji po doznanych ranach zmarł.

Kwiecień 1863 roku Callier spędził w Poznańskiem, skupiając się na powrocie do zdrowia i działaniach organizacyjnych. Do aktywnej walki wrócił w maju. Jako dowódca mający wieloletnie doświadczenie w zwalczaniu ruchliwych oddziałów partyzanckich w Afryce, Callier także prowadził stricte partyzanckie metody walki, podobnie jak Józef Oxiński i inni dowódcy powiązani przede wszystkim ze stronnictwem czerwonych. Naciskał na szybkie marsze, nie zakładał obozów na dłużej niż kilka dni i utrzymywał żelazną dyscyplinę, nie wahając się przed wykonywaniem wyroków śmierci na dezerterach. Jednocześnie miał do dyspozycji jako naczelnik rozbudowaną siatkę informatorów, co pozwoliło na uniknięcie szykowanych na niego zasadzek. Jednakże ta metoda walki, chociaż popularna wśród mniejszych oddziałów, miała także swoich przeciwników, zwłaszcza wśród bardziej konserwatywnych dowódców działających w porozumieniu ze stronnictwem białych. Takim krytykiem był przede wszystkim generał Edmund Taczanowski – między nim a Callierem wkrótce wybuchł spór na tle przyszłości prowadzenia walki partyzanckiej. Przed powrotem do samodzielnego dowództwa Edmund walczył w partiach Słupskiego oraz Oborowskiego, między innymi pod Rychwałdem i Brudzewem. Latem rozpoczął samodzielny krwawy szlak bojowy – walczył między innymi pod Grochowem, Kleczewem, Izbicą, Dobrzelinem, Wachowem, Kościelnem, Brzozową i Złakowem. Szczególną uwagę obserwatorzy zwrócili na drugie starcie pod Ignacewem z 9 czerwca 1863 roku – ta zwycięska potyczka, chociaż mniejsza od skali batalii generała Taczanowskiego, traktowana była jako zemsta za przegrane starcie z 8 maja 1863 roku. Połączone partie Calliera oraz Wincentego Raczkowskiego w sile ponad 500 żołnierzy śmiałym atakiem rozbiły pierwsze szeregi oddziałów rosyjskich i zmusiły je do odwrotu. Według samego Calliera straty polskie wyniosły 4 zabitych i 10 rannych przy 70 zabitych po stronie rosyjskiej.

Ze względu na swoją ruchliwość partia pułkownika widywana była zarówno na zachodnich obrzeżach Królestwa Polskiego, przy granicy pruskiej, jak i w ścisłym centrum, podchodząc między innymi pod Łowicz. Oddział nigdy nie przekraczał liczby kilkuset ochotników – panowała w nim duża rotacja z racji żołnierskich trudów oraz częstych potyczek.

W dniu 23 lipca oddział stoczył potyczkę pod wsią Skowroda, następnie udał się w dalszy marsz, niszcząc most na Bzurze w Orłowie. 26 lipca Callier zaatakował Sobotę, mając informacje o słabości tamtejszego garnizonu. Tenże jednak otrzymał w trakcie ataku wsparcie piechoty. Wycofujący się Callier został zaatakowany w Złakowie, gdzie jego liczący 140 żołnierzy oddział rozpadł się, by ponownie zebrać w Wituszy pod Kiernozią.

Paradoksalnie to nie Rosjanie zmusili Calliera do rezygnacji z walki, tylko konflikty wśród dowódców i przywódców powstania. W okresie letnim pułkownik wyrobił sobie opinię jednego z najlepszych dowódców powstańczych – jednakże operującym w rejonie, gdzie walczył także generał Taczanowski, przewyższający rangą Calliera, będący jednocześnie dowódcą znacznie większej Kaliskiej Brygady Kawalerii. W efekcie pułkownik, mimo że był naczelnikiem województwa mazowieckiego, otrzymał od Rządu Narodowego rozkaz podporządkowania się generałowi Taczanowskiemu i dołączenia do jego oddziału. Między obydwoma dowódcami panowały jednak głębokie spory doktrynalne – utrzymujący niewielki stan liczebny swojej partii Callier preferował niepokojenie i szarpanie przeciwnika w niewielkich potyczkach, Taczanowski zaś zakładał rozszerzanie powstania i zbudowanie na bazie większych partii oddziałów armii regularnej.

W efekcie tego sporu Callier zrezygnował z pełnionych funkcji dowódczych i wyjechał do Francji, gdzie przebywał w Paryżu. Był to koniec jego szlaku bojowego w Królestwie, lecz nie udziału w powstaniu.

Pod koniec roku otrzymał od organizacji narodowej działającej na terenie zaboru pruskiego propozycję zorganizowania kolejnego oddziału powstańczego. Bogatszy o poprzednie doświadczenia, Callier zgodził na powrót do walki. 2 stycznia 1864 roku wyruszył na Pomorze, na teren Prus Wschodnich, gdzie zajął się organizowaniem oddziału, który miał wkroczyć na północne obszary Królestwa Polskiego – w rejony Płocka. Mimo dość sprawnej organizacji i licznych ochotników, na skutek zdrady pułkownik został aresztowany przez pruską policję, a całe przedsięwzięcie zakończyło się fiaskiem. Była to ostatni akt działalności spiskowej i wojskowej pułkownika nie tylko w powstaniu, ale także w całym jego życiu.

 

Działalność naukowa i wydawnicza

Po aresztowaniu Edmund Callier został jednym z 149 oskarżonych o zdradę stanu i zamiar oderwania siłą dawnych terytoriów Rzeczypospolitej w 1772 roku. Proces, zwany od miejsca jego przeprowadzenia „berlińskim”, zakończył się skazaniem Calliera na rok więzienia za zdradę stanu. Karę odbywał w twierdzy w Grudziądzu. W 1865 roku osiadł na stałe w Poznaniu, gdzie poświęcił się pracy wydawniczej. Już w kolejnym roku wydał jedną z pierwszych analiz powstania styczniowego pod tytułem Trzy ustępy z powstania. Został administratorem „Dziennika Poznańskiego”, a od 1870 prowadził własną księgarnię antykwaryczną, wydając jednocześnie „Tygodnik Wielkopolski”. Z jego wydawnictwa wychodziły także wspomnienia i prace innych weteranów powstania. W 1870 roku ożenił się z Aleksandrą Grodnicką, córką lekarza z Konina, dziennikarką oraz tłumaczką. Małżeństwo doczekało się czwórki dzieci.

Callier prowadził także bogate i intensywne życie naukowe – był członkiem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” czy Towarzystwa Przemysłowego. Nie tylko pisał artykuły naukowe do takich pism jak „Ateneum” czy „Biblioteka”, ale w poznańskich drukarniach w latach 80. XIX wieku wychodziły jego liczne szkice historyczno-geograficzne dotyczące historii poszczególnych wielkopolskich powiatów, między innymi kościańskiego, kaliskiego, nakielskiego, wałeckiego czy pyzdrskiego.

 

Śmierć

Badania naukowe prowadził do końca życia. Umarł w 1893 roku w Poznaniu. Urodzony w rodzinie ewangelickiej, później przeszedł jednakże na katolicyzm. Podczas pogrzebu zdjęto z powstańczego munduru, w którym był chowany, srebrną odznakę powstańca 1863 roku – była ona następnie przechowywana przez rodzinę. Pochowany na Cmentarzu Świętomarcińskim w Poznaniu, po jego likwidacji został przeniesiony na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan, gdzie spoczął obok matki. W celu uhonorowania jego działalności podczas powstania w Poznaniu oraz Szamotułach nazwano jego imieniem ulicę, został także pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Mościckiego w 1933 roku Krzyżem Niepodległości z Mieczami.

Edmunda przeżył jego młodszy brat Oskar, także powstaniec styczniowy, który służył z bratem u Mielęckiego, a także w partii Raczkowskiego. Podobnie jak brat poświęcił się karierze naukowej. Doczekał odzyskania przez Polskę niepodległości i pełnił funkcję prezesa poznańskiego Stowarzyszenia Weteranów z 1863 roku. Zmarł 23 lutego 1929 roku.

 

Bibliografia

 

Callier E., Trzy ustępy z powstania polskiego 1863–1864, Poznań 1868.

Czubiński A., Powstanie 1863–1864 roku we wschodniej Wielkopolsce, Poznań 1993.

Grzeszczak M., Walki partii Kazimierza Mielęckiego w powiecie konińskim w marcu 1863 r. [w:] Z dziejów Powstania Styczniowego na Ziemi Konińskiej, wybór zagadnień, red. A. Kijas et al., t. I, Konin 2013.

Gorczyca K., Górny M., Płachciński K., Szlakiem partii powstańczej Kazimierza Mielęckiego z 1863. Studium historyczno-archeologiczne, Konin 2021.

Kieniewicz S., Powstanie styczniowe, Warszawa 2009.

W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863–1903, Lwów 1903.