Dionizy Czachowski - powstaniec styczniowy, naczelnik województwa sandomierskiego

Opracowanie: Marek Rogowicz

Życie prywatne

Dionizy Feliks Czachowski urodził się 5 kwietnia 1810 roku w Niedabylu koło Radomia. Był najmłodszym synem Józefa i Joanny, miał czworo rodzeństwa: dwóch braci i dwie siostry. Większość dzieciństwa prawdopodobnie spędził w Gutowie, nauki pobierał od 1820 do 1828 lub 1829 roku w gimnazjum pijarów w Radomiu. W 1829 roku objął w dzierżawę bliżej niezidentyfikowane Bielondy w powiecie radomskim. Wkrótce wybuchło powstanie listopadowe. Niestety, nie wiadomo, czy Dionizy był jego uczestnikiem, źródła w tej kwestii są podzielone. W 1831 roku ożenił się z Eufemią Kaliszówną, urodzoną również w 1810 roku. Małżonkowie zamieszkali w dzierżawionej wtedy przez Dionizego Dąbrówce Nagórnej, gdzie doczekali się syna Piotra Franciszka, urodzonego 23 czerwca 1832 roku, który jednak zmarł już 29 lipca 1833 roku. 18 sierpnia tego roku przyszła na świat córka, Józefa, a w następnych latach kolejne córki: Marianna i Julia.

W 1839 roku Czachowski udał się na Ukrainę, gdzie pomagał w gospodarowaniu w majątku Worobijówka, leżącym w pobliżu Kaniowa, a należącym do jego stryja Piotra. Tu urodziły mu się kolejne dzieci: Karol (1839), Klementyna, Adolf i Eufemia (1849). Przy porodzie Eufemii zmarła żona Dionizego, również Eufemia, i została pochowana w Rzyszczewie.

W 1858 roku Piotr Czachowski sprzedał Worobijówkę, a pieniądze ze sprzedaży przekazał Dionizemu, który wrócił do Królestwa i kupił wieś Jankowice w guberni radomskiej, gdzie gospodarzył aż do powstania. Kiedy nabył Jankowice – trudno stwierdzić. Wiadomo, że w 1860 roku przyjechał do Warszawy, a w roku następnym, również w Warszawie, wziął udział w pogrzebie 5 osób poległych w czasie wielkiej narodowej manifestacji rozpędzonej przez wojska rosyjskie.

 

Wybuch powstania styczniowego

Wkrótce po wybuchu rewolucji, bo już 23 lutego rano, znalazł się w Wąchocku, gdzie objął dowództwo nad oddziałem powstańczym Narcyza Figiettiego, który wracał z Jedlni po rozpędzeniu tam roty (kompanii) saperów. Oddział, którym Czachowski dowodził, stanowił trzon 3. batalionu sił Langiewicza. Prawdopodobnie było to związane z jego statusem społecznym, był bowiem szlachcicem, posiadaczem ziemskim, a powstanie nie cieszyło się, zwłaszcza w swych początkach, poparciem szlachty posesjonatów, a co za tym idzie, Dionizy nie miał dużej konkurencji do objęcia wyższych funkcji w oddziale.

Na czele swego batalionu, liczącego najprawdopodobniej około 300 osób, 2 lutego zaatakował z zasadzki trzy wiorsty (ponad trzy kilometry) na północ od Suchedniowa dwa szwadrony (2. i 4.) Noworosyjskiego Pułku Dragonów, maszerujące z Kielc w kierunku Radomia. Dragoni, choć zaskoczeni ogniem z zasadzki, odparli z łatwością kiepsko uzbrojonych powstańców i zmusili ich do odwrotu. Po przybyciu pozostałych oddziałów i samego Langiewicza odbyła się narada i podział sił. Czachowski ze swym batalionem odszedł do Bodzentyna i nie brał udziału w walkach pod Wąchockiem, do których doszło nazajutrz. Trzy bataliony Langiewicza uległy tam rozproszeniu, a sam Langiewicz z garścią niedobitków przybył do Bodzentyna, skąd 4 lutego poszedł do Nowej Słupi u podnóża Gór Świętokrzyskich (Łysa Góra). Batalion Czachowskiego, pod wpływem klęski pozostałych sił uległ demoralizacji i osłabieniu w wyniku dezercji. Uzupełniony został przez rozbitków z rozwiązanego IV batalionu.

Czachowski, choć surowy i wręcz okrutny dla nieposłusznych, dbał, jak mógł, o swoich podwładnych, posuwając się nawet do okradania żołnierzy innych jednostek. Wedle świadectwa Jana Słowackiego z I batalionu: „Czachowski chciał, aby batalion III jako najlepszy był we wszystko najlepiej zaopatrzony, chociażby z krzywdą innych. Czachowski, ujrzawszy żołnierza, który poskoczył gdzieś do karczmy dla kupienia sobie chleba, przytrzymał go natychmiast i zapytał, z którego jest batalionu, a dowiedziawszy się, że nie z III, złajał go po swojemu (jeżeli jeszcze nie obił), a odebrawszy kupiony za ostatni grosz bochenek chleba, oddał go swemu batalionowi. Kiedy inne bataliony jadły kartofle z kotłów gorzelniczych, batalion Czachowskiego zjadał dobrze przyrządzone kluski”.

10 lutego pluton strzelców i pluton kosynierów z batalionu Czachowskiego zostały wysłane na załogę klasztoru świętokrzyskiego, a 11 lutego klasztor i obóz polski pod Nową Słupią zaatakowali Rosjanie. Czachowski jako pierwszy postawił swój pododdział na nogi i ruszył do klasztoru. Jego żołnierze, pod dowództwem kapitana Pióro, zrobili też wypad na pozycje rosyjskie pod klasztorem, co spowodowało wycofanie się wroga.

Ciekawy incydent, pokazujący dobrze charakter Czachowskiego, miał miejsce w Rakowie, w drodze ze Świętego Krzyża do Staszowa, gdzie jak notował Henryk Wierciński z 3. batalionu, „pod wrażeniem odgłosu bębna wydobywamy z ognia, co jest i jakie jest, na wpół ugotowaną kaszą parzymy usta i języki – gdy wpada między nas stary Czachowski, z batem, z którym się nie rozstawał nigdy, i słowami: «To wy taki przykład dajecie» wypędził nas na plac”. Gdy okazało się, że tylko batalion Czachowskiego stanął w szyku „zjawia się wreszcie major Dawidowicz, sam, bez ludzi. Stary Czachowski … zoczywszy Dawidowicza, podjeżdża doń z wymówką: «A gdzie twój batalion – czemu go dotąd nie ma!». Dawidowicz się usprawiedliwia (Czachowski był jednocześnie szefem sztabu) – Czachowski nań: «Tobie, durniu, świnie paść, nie majorem być» – przed frontem. Zjadł to biedny Dawidowicz – niestworzony na dawanie ludziom rozkazów”.

 

Udział w bitwach

17 lutego w bitwie pod Staszowem, jego ludzie, trzymani żelazną ręką, pierwsi byli gotowi do boju. Jak odnotował Henryk Wierciński: „Nasz batalion, jak zwykle najpierwszy do apelu, uformował się zaraz i Czachowski prowadzi nas naprzeciw nieprzyjaciela”.

Po wymarszu ze Staszowa wedle opowiadania Jadwigi Prendowskiej: „Czachowski na koniu upędzał się, krzyczał, łajał, nie pozwalając dla porządku rozłazić się, wchodzić do chat przydrożnych w celu napicia się wody. Zadanie nie było łatwym, toteż stary nie mogąc sobie poradzić, ponieważ był bardzo gwałtownego charakteru, palnął z rewolweru i na miejscu położył ciurę biedaka”.

W bitwie małogoskiej, 24 lutego, Czachowski dowodził dwoma batalionami, swoim i 2. batalionem Dawidowicza. Początkowo rozwinął je na prawym skrzydle sił polskich, ale jeszcze przed nadejściem Rosjan poprowadził je na zalesione wzgórze, gdzie oddziały te stanowiły lewe skrzydło polskie. W czasie ciężkiego boju zagrażał z daleka prawej flance oddziału rosyjskiego Dobrowolskiego, a w czasie odwrotu, jego batalion dowodzony przez Piórę próbował bez skutku odpędzić Rosjan dążących do zdobycia powstańczych armatek.

W kolejnej bitwie, pod Pieskową Skałą, dnia 4 marca, w pewnym momencie wprowadził swój batalion w ślepy wąwóz, z którego musiał się następnie wycofać, szczęśliwie zasłonięty przez żołnierzy Jeziorańskiego.

W dniu 17 marca pod Chrobrzem powstrzymywał skutecznie Kozaków, którzy podjęli próbę otoczenia prawego skrzydła sił polskich.

Dnia 18 marca pod Grochowiskami dowodził tylną strażą wojsk Langiewicza. Ostrzelany od tyłu przez kolumnę majora Bentkowskiego, skręcił w prawo i omijając główne siły, odłączył się od Langiewicza, po czym rozpoczął samodzielną kampanię.

Odbywając marsze w lasach kozienickich i iłżeckich, zdołał podporządkować sobie oddziały Władysława Kononowicza, Andrzeja Łopackiego i Faustyna Grylińskiego. Jego własny oddział liczył 50 strzelców z karabinami dalekiego zasięgu, 120 z bronią myśliwską, 150 kosynierów, 53 konnych i 16 oficerów. 15 kwietnia Czachowski otrzymał nominację na pułkownika i naczelnika wojennego województwa sandomierskiego. 16 kwietnia nie przyjął boju z kolumną rosyjską majora Rüdigera, którą wymanewrował.

Z lasów iłżeckich siły powstańcze przeszły w okolice Niekłania. Na powstańcze zgrupowanie wyruszyło kilka kolumn rosyjskich. Czachowski postanowił znieść jedną z nich. Wybrał w tym celu oddział Łopackiego, złożony z 200 strzelców w dwóch kompaniach, w pełni uzbrojonych w dalekonośne karabiny wojskowe austriackie i belgijskie, kompanii kosynierów i 30 kawalerzystów. Dołączył do niego jedną ze swoich kompanii kosynierskich i jazdę ze wszystkich oddziałów, po czym na czele 500 ludzi ruszył Rosjanom na spotkanie. 22 kwietnia pod Stefankowem pobił oddział rosyjski majora Dońca-Chmielnickiego złożony z 220 piechurów (nie licząc oficerów) i prawdopodobnie około 30 Kozaków. Do bitwy spotkaniowej doszło wśród lasów, na polanie Skłobskiej Góry. Kawaleria powstańcza, uciekając po salwie, naprowadziła Rosjan na uszykowane z tyłu dwie kompanie strzelców Łopackiego, które przyjęły bój. W trakcie wymiany ognia pododdziały kosynierskie dokonały lasami obejścia flank rosyjskich, po czym strzelcy polscy ruszyli do ataku. Rosjanie nie wytrzymali natarcia, a uciekając, trafili na kosynierów i atakowani z przodu i tyłu, zostali rozgromieni. Jak pisał jeden ze strzelców – Józef Kościesza Ożegalski: „Moskale parci z tyłu naszymi bagnetami, nie mogą ominąć kosynierów, którzy im się dobrze we znaki dają, rąbiąc ich diabelnie. My tymczasem zbliżamy się do nich na kilka kroków i dobry użytek robimy z naszych bagnetów, każdy z nich, który nie zdążył uciekać, zostaje w mgnieniu oka zakłuty”. Polacy ścigali ich jeszcze do Stefankowa. Wedle jednej z relacji gazetowych Rosjanie byli „ścigani przez powstańców tak gwałtownie, że pojmani jeńcy za kark przez powstańców łapani byli”. Niestety, w pościgu nie wzięła udziału kawaleria, która nie zdążyła się na czas uporządkować po tym, jak uciekła na tyły, ostrzelana przez Rosjan. Po bitwie Czachowski nakazał powiesić wziętych do niewoli jeńców rosyjskich. Oddział Dońca-Chmielnickiego stracił 60  zabitych i powieszonych oraz 29 rannych, Polacy – 7 zabitych i 18 rannych. Pod względem wysokości strat zadanych Rosjanom był to największy sukces powstańczy na terenie guberni radomskiej.

Kolejne walki oddział Czachowskiego stoczył w dniach 4–6 maja. Najpierw 4 maja wieczorem pod Borją miał nierozstrzygniętą utarczkę z oddziałem majora Klewcowa. Nazajutrz pobił oddział Klewcowa pod Jeziorkiem. Wreszcie 6 maja między Jaworem, Rzeczniowem i Grabowcem zgrupowanie złożone z oddziałów Czachowskiego, Łopackiego, Jankowskiego i rozbitków Grylińskiego zostało rozproszone przez skoncentrowane oddziały rosyjskie podpułkownika Nasiekina.

Z rozbitków udało się zebrać Czachowskiemu zaledwie około 400–500 osób, z którymi kontynuował walkę. 26 maja pod Radzanowem wycofał się po walce z silniejszym oddziałem pułkownika Bułatowicza.

W dniu 9 czerwca pod Rusinowem oddział Czachowskiego został doścignięty przez szwadron dragonów z kolumny majora Suchonina, ale wycofał się przed nadejściem piechoty. Uporczywie ścigany, został dognany koło miejscowości Nowe Zakłady, gdzie doszło tegoż dnia do kolejnej potyczki. Zmęczony oddział Czachowskiego został doścignięty 11 czerwca przez kolumnę pułkownika Taubego i rozproszony w lesie między Siekiernem a Ratajami. Sam Czachowski wyjechał do Galicji, gdzie przystąpił do organizacji nowego oddziału. Ten, sformowany 17 października, liczył 70 jazdy i 520 piechoty, a wraz ze służbą obozową – do 700 osób. Po paru utarczkach z patrolami austriackimi, zmniejszony do 630 ludzi ogółem, oddział przeszedł Wisłę 20 października nad ranem koło Osieka. W czasie marszu w głąb Królestwa, pod Rybnicą, oddział polski został nagle ostrzelany przez ukryte siły rosyjskie pod wodzą kpt. Diomandy, złożone ze szwadronu dragonów i dwóch rot piechoty. Powstańcy zdołali wytrzymać ostrzał i sami odpowiedzieli ogniem, aż wreszcie Rosjanie się wycofali. Sam Czachowski z kawalerią porzucił w trakcie walki swą piechotę i odszedł z pola walki. 21 października osamotniony oddział pieszy został doszczętnie rozgromiony, a Czachowski z jazdą kontynuował marsz na północ.

 

Klęska i śmierć

Dnia 6 listopada w Krępie Górnej jazdę Czachowskiego zaatakował porucznik Assijew z 54 dragonami, 10 Kozakami i 75 strzelcami. Szarża dragonów rozproszyła powstańczą kawalerię. W pościgu, między Wierzchowiskami a Jaworem Soleckim, Rosjanie dognali starego partyzanta. Oparty o gruszę, bronił się szablą i odstrzeliwał z rewolweru. Walkę zakończył celny strzał wachmistrza dragonów. W nocy z 9 na 10 listopada Czachowski został pochowany na cmentarzu w Bukównie.

 

Bibliografia

Źródła archiwalne

Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Materiały różne z ros. kancelarii wojskowych, Журнал боевых действий, sygn. 1.

Źródła publikowane

Drążkiewicz A., Wspomnienia Czachowczyka z 1863 r., Lwów 1890.

„Gazeta W. Xięstwa Poznańskiego”, nr 111 (piątek 15 V 1863 r.).

Giller A., Polska w walce. Zbiór wspomnień i pamiętników z dziejów naszego wyjarzmiania, Paryż 1868.

Gdzie mogił powstańczych kopce… Wspomnienia radomskich weteranów powstania styczniowego, oprac. P. Bednarczyk, S. Piątkowski, Radom 2009.

Janowski J.K., Pamiętniki o powstaniu styczniowym, t. I (Styczeń – Maj 1863 r.), Lwów 1923.

Jeziorański A., Pamiętniki jenerała Antoniego Jeziorańskiego, Lwów 1880, t. II.

Kościesza Ożegalski J., Wspomnienia krwawych czasów z roku 1863, Kraków 2022.

Samborski H., Wspomnienia z Powstania 1863 r. i pobytu na Syberji, Warszawa 1917.

Opracowania

Kulpiński J., Malicki A., Bywaj dziewczę zdrowe. Ojczyzna mnie woła, Włoszczowa 2022.

Pietrzykowski R., Dionizy Czachowski 1810–1863, Warszawa 1983.

Spiskowcy i partyzanci, red. Stefan Kieniewicz, Warszawa 1967.

„Wiadomości z Pola Bitwy”, nr 10 (7 V 1863 r.).

W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863–1903, Lwów 1903.