Apolinary Kurowski - pułkownik powstania styczniowego

Opracowanie: dr Michał Górny

Urodzony w 1818 roku w Wielkim Księstwie Poznańskim, w chwili wybuchu powstania styczniowego Apolinary Kurowski był już doświadczonym spiskowcem i rewolucjonistą, chociaż nie posiadał dużego doświadczenia wojskowego. Szlachcic herbu Nałęcz, był synem Antoniego, właściciela Ptaszkowa, który dzierżawił także dobra Bolewice i Ptaszkowice w powiecie bukowskim. Jego matką była zaś Martyna Piętkiewicz. Uczył się w szkole w Lesznie, po śmierci ojca w 1838 roku przerwał jednak naukę i gospodarował na dobrach w Bolewicach. W 1846 roku przystąpił do poznańskiego spisku organizowanego przez Ludwika Mierosławskiego. Został jednak aresztowany, i zmuszony do zeznawania, a następnie skazany na karę śmierci poprzez ścięcie. Na przeszkodzie w wykonaniu wyroku stanęła berlińska rewolucja marcowa w 1848 roku, dzięki której został uwolniony. Wrócił do działalności spiskowej, będąc jednym z dowódców oddziałów wielkopolskich podczas powstania z 1848 roku. Jego zadaniem, wyznaczonym osobiście przez Mielęckiego, było wywołanie wojny z Rosją, poprzez uderzenie na Kalisz. Do zuchwałego rajdu jednak nie doszło, a Kurowski po upadku powstania wrócił do swojego majątku.

W wyniku pruskiej prowokacji w 1850 roku, Kurowski zagrożony aresztowaniem przeniósł się do Królestwa Polskiego, gdzie zakupił wieś Tyniec w powiecie jędrzejowskim. Dalej jednak kontynuował działania konspiracyjne, tym razem na terenie zaboru rosyjskiego. Nad przygotowaniem zrywu zbrojnego pracował już w 1862 roku.

Gdy wybuchło powstanie, Kurowski został mianowany pułkownikiem i naczelnikiem województwa krakowskiego. Styczniowa epopeja świeżo upieczonego naczelnika zaczęła się w Ojcowie, gdzie rozłożył się obóz ochotników, do którego nowo mianowany dowódca przybył z początkiem lutego. Działalność Kurowskiego można rozdzielić na trzy oddzielne epizody – wszystkie trzy niezmiernie istotne z militarnego punktu widzenia, nie ulega jednak wątpliwości, iż w dwóch z nich pułkownik nie odgrywał roli pozytywnej. Mowa o zajęciu Zagłębia Dąbrowskiego, bitwie o Miechów z 17 lutego 1863 roku, oraz ataku na Opatów z 21 lutego 1864 roku.

Jakie wrażenie sprawiał Kurowski na powstańczych towarzyszach? Pułkownik Zygmunt Miłkowski opisał go następująco:

Niewieliczki wzrostem, suchy, poważny, mało mówiący, robił on wrażenie człowieka surowego a głębokiego, wiedzącego wiele; ale nie lubiącego się udzielać. Twarz drobną zakrywał pełny zarost, skutkiem czego starszym się wydawał, aniżeli był w istocie, wszakże musiał liczyć lat nie mniej jak czterdzieści. Praktykę wojenną odbył pod Mierosławskim w Poznańskiem; kilka dzieł wojskowych, napisanych przez Wysockiego, Chrzanowskiego, Sztolcmana, które znalazłem na biurku, świadczyły, że go rzemiosło obchodzi.

Kurowski miał pośród dowódców i oficerów powstania wielu wrogów, którzy jawnie zarzucali mu intryganctwo, upór, mierne umiejętności dowódcze, konfliktową naturę oraz brak charyzmy. Jego szczególnym krytykiem, wręcz osobistym wrogiem, był podpułkownik Karol Kalita de Brezenheim, ps. „Rębajło”, który był jednym z bardziej uzdolnionych dowódców, cieszącym się szacunkiem żołnierzy. Jednym z powodów nienawiści był bez wątpienia fakt, iż zorganizowany przed „Rębajłę” Pułk Stopnicki, został w całości rozbity pod jego nieobecność właśnie pod Opatowem.

Jednocześnie nawet jego najzagorzalszy przeciwnik nie odmawiał Kurowskiemu patriotyzmu, a inni uczestnicy wydarzeń wskazywali, że pułkownik miał zadatki na organizatora i oficera sztabowego, niestety pozbawionego podstawowego wojskowego wykształcenia i doświadczenia – był to jednak powszechny problem wśród oficerów powstańczych, a w przeciwieństwie do większości dowódców, Kurowski był „otrzaskany” z polem bitwy. Jednocześnie to właśnie oddziały Kurowskiego, jako jedyne podczas całego powstania, zajęły większy terytorialnie fragment Królestwa Polskiego, tworząc tam tymczasową administrację powstańczą – wspomniane właśnie Zagłębie Dąbrowskie.

 Na początku lutego w Ojcowie przebywało ponad 2000 żołnierzy, ale z uwagi na bardzo złą sytuację z uzbrojeniem, nawet w broń drzewcową, część ochotników „urlopowano”, tj. odprawiono do domów. W efekcie pozostało ok. 800 partyzantów, posiadających jedynie 89 sztuk broni palnej i 90 kos. Sytuacja z uzbrojeniem wkrótce jednak miała ulec radykalnej poprawie. Wśród powstańców zawodowych żołnierzy, lub mających obycie wojskowe było niewielu, a znaczna część ochotników wywodziła się z młodzieży drobnomieszczańskiej lub akademickiej, a także ze służby folwarcznej. Większość pochodziła z takich miast jak Częstochowa, Pilica, Czeladź, Kromołów, Jędrzejów i Słomniki.

Słabość oddziałów granicznych skłoniła Kurowskiego do skierowania się w dniach 1-5 lutego w stronę Zagłębia Dąbrowskiego, zwanego także „Trójkątem Granicznym”, obszar bowiem leżał na styku trzech zaborów. Wyprawa zakończyła się ogromnym sukcesem – spanikowane siły rosyjskie zaczęły ewakuować się z lokalnych garnizonów i posterunków, a wsparcie udzieliły spontanicznie tworzone niewielkie oddziały powstańcze. Kurowski podjął akcje przeciwko rozproszonym siłom granicznym – zaatakowano posterunki w Sierosławicach, Ratajach, Żabcu i Komorowie. Nie tylko rozbrajano żołnierzy, ale przejmowano także kasy i niszczono telegrafy. Jednym z największych sukcesów było zaskoczenie rosyjskiego posterunku w Szycach – wysłany przez Kurowskiego oddział dowodzony przez Ludwika Miettę oraz Franciszka Gaszyńskiego zmusił żołnierzy do złożenia broni:  pozyskano 47 karabinów, 17 pałaszy, 17 pistoletów, oraz 27 koni z rzędami. Następnie skierowano się do Maczek:

Dnia 5 lutego zostawiwszy pewną siłę na obronę obozu, sam wyruszyłem w 50 koni i 50 kosynierów w celu oczyszczenia reszty granicy, aż do Czeladzi. Dowiedziałem się, że w Maczkach cała straż graniczna w liczbie 300 ludzi jest skoncentrowaną.

W miasteczku zajęto komorę celną, gdzie pozyskano 32 470 rubli. W każdej miejscowości zajętej przez oddziały Kurowskiego tworzono tymczasowe władze powstańcze, co jest ewenementem wynikającym z niemal całkowitego opuszczenia regionu przez oddziały rosyjskie. Ostatnim bastionem był Sosnowiec, do którego powstańcy pojechali skonfiskowanym pociągiem. Bitwa o komorę celną w Sosnowcu w nocy z 6 na 7 lutego zakończyła się zupełnym sukcesem strony polskiej – głównie dzięki bezpośredniemu dowódcy ataku, Teodorowi Cieszkowskiemu.

W sosnowieckiej komorze celnej zdobyto 600 tys. złotych polskich czyli w przeliczeniu 97 tysięcy rubli, 40 koni z oporządzeniem, 40 karabinów, 100 cetnarów ołowiu i trudną do oszacowania ilość broni białej, głównie tasaki piechoty oraz szable. W starciu zginęło 2 lub 3 powstańców, a 17 było rannych. Straty rosyjskie są nie do końca policzone – poległo od 3 – 4 do kilkunastu żołnierzy.

9 lutego w triumfalnym pochodzie przez kontrolowane przez powstańców tereny Kurowski wrócił do obozu w Ojcowie. Szczególnie ważnym elementem zajęcia Zagłębia było zdobycie kontroli nad prowadzoną przez ten teren kolej Warszawsko-Wiedeńską. Na krótki okres kilku tygodni, powstańcy prowadzili regularne kontrole pociągów.

Po ustanowieniu władzy powstańczej w Zagłębiu, Kurowski wrócił do obozu w Ojcowie, gdzie wciąż trwał werbunek i organizacja oddziałów. Uformowała się między innymi słynna formacja Żuawów Śmierci, dowodzonych przez Franciszka Rochebrune, której krwawy chrzest bojowy nastąpił pod Miechowem.

Sukcesy powstańcze i rosnące zagrożenie, którego centrum stał się Ojców, zmusiło wojska rosyjskie do zdecydowanej reakcji. W stronę Kurowskiego wyruszyły dwie kolumny rosyjskie – z Częstochowy licząca 2500 żołnierzy formacja gen. Czernickiego, oraz 1500 żołnierzy generała księcia Bagrationa, który wyruszył z Miechowa. Kolumny miały odciąć Kurowskiego od granicy, a następnie rozbić polskie ugrupowanie. Mający pod sobą od 1800 do 2500 żołnierzy pułkownik Kurowski był świadomy rosyjskich posunięć, i miał trzy opcje do wyboru – ufortyfikować się w Ojcowie, podjąć próbę połączenia z oddziałami gen. Langiewicza lub wymaszerować w stronę słabszych liczebnie wojsk księcia Aleksandra Bagrationa-Imeretyńskiego, w celu jego rozbicia i przedarcia się w głąb kraju. Pułkownik wybrał trzecią opcję, kierując się na wschód. 17 lutego powstańcze pikiety zbliżyły się do Miechowa. Sztab powstańczy, na czele z Kurowskim, był przekonany, że załoga rosyjska opuściła miasto, zostawiając jedynie nieliczne posterunki. Nieświadomy, że uprzedzeni przez zdrajcę Rosjanie umocnili się w mieście, postanowił zaatakować.

Zamiast szkieletowej załogi, Miechów zajęty był przez silne oddziały rosyjskie liczące 1900 żołnierzy, w pełni przygotowanych do obrony. Według historyków oraz części współczesnych komentatorów, sama decyzja o ataku nie była błędem – katastrofalne skutki spowodowane były przez upór Kurowskiego, który po nieoszacowaniu sił rosyjskich, zdecydował się na dalszy atak, mimo silnego oporu, zamiast natychmiast się wycofać i kontynuować marsz. Pierwszy szturm, prowadzony przez oddziały o wysokim morale i duchu bojowym, okazał się sukcesem. Mimo ciężkiego ognia wroga oddział Żuawów Śmierci, dowodzony przez idącego na przedzie Rochebruna, dokonał szaleńczego ataku na bagnety na umocnione pozycje rosyjskie na miechowskim cmentarzu. Broniący się Rosjanie zostali rozbici, jednak z całego 150 osobowego oddziału Żuawów przeżyło jedynie kilkunastu żołnierzy. Ten pyrrusowy sukces nie zmienił faktu, że na pozostałych kierunkach natarcia sytuacja była zła, a pogorszyło ją wysłanie do ataku na teren zabudowany kawalerii. Doprowadziło to do zmasakrowania jej przez intensywny ogień karabinowy.

Ponoszące ciężkie straty oddziały poddały się panice, bezładnie uciekając z pola bitwy. Sam szturm na miasto kosztował ponad 200 ochotników, a oddział przestał istnieć. Skompromitowany Kurowski został posądzony o niekompetencje i usunięty z funkcji naczelnika województwa. Następnie udał się do Galicji. Atak na Miechów skomentowało i opisało wielu uczestników tej bitwy, między innymi Edward Webersfeld czy Filip Kahane, który napisał o bitwie następująco:

Nie porywam się do krytykowania Kurowskiego, jednak wspomnieć muszę, że potyczka ta, którą rzezią nazwać można, lekkomyślnie była prowadzoną, bez obliczenia siły nieprzyjaciela i jego dogodnej pozycyi, wśród murów kościelnych. Ponieśliśmy straty ogromne, szczególniej żuawi — i nie wyparliśmy Moskali z miasta.

Bitwa miechowska na długie miesiące skompromitowała pułkownika, nie oznaczała jednak końca jego kariery powstańczej. Gdy 15 grudnia 1863 roku dyktator powstania Romuald Traugutt dekretem powołał do życia oddziały o regularnej organizacji, generał Józef Hauke-Bosak rozpoczął formowanie II Korpusu „Krakowskiego”. Liczące kilka tysięcy żołnierzy zgrupowanie formowano na terenie Gór Świętokrzyskich, wokół Cisy. W lutym 1864 roku Kurowski został początkowo dowódcą dywizji krakowskiej, a następnie szefem sztabu korpusu.

W odpowiedzi na koncentrację jednego z ostatnich dużych oddziałów partyzanckich, generał Ksawery Czengiery przygotował obławę i koncentryczny atak na Cisę ze wszystkich kierunków, mając pod swoją komendą 4500 żołnierzy. W powstańczym obozie znajdowało się ok. 1000 żołnierzy, przede wszystkim z 3. Pułku Stopnickiego. W obozie brakowało części dowódców, w tym samego generała Hauke oraz ppłk. Karola Kality. Dowództwo przejęli więc najwyżsi rangą oficerowie – płk. Kurowski oraz płk. Ludwik Topór-Zwierzdowski

Dowódcy zdecydowali się na przebicie w najsłabiej bronionym, ich zdaniem, miejscu. Mając błędne informacje o osłabieniu garnizonu w Opatowie, podjęto atak mający na celu rozbicie rosyjskich oddziałów i dalszą ucieczkę. Wieczorem 21 lutego miał miejsce szturm na zabudowania. Po kilku godzinach, przy ciężkich stratach, udało się zająć 3/4 miasta, zdobywając jednocześnie kilkaset karabinów. Ranny płk. Zwierzdowski przekazał dowództwo Kurowskiemu, który koło północy nakazał odwrót, obawiając się rosyjskich posiłków. Ostatecznie co prawda udało się przebić przez kordon wojsk carskich, jednakże uchodzące w nieładzie oddziały zostały w nocy całkowicie zniszczone przez kozacki pościg. W kozackie ręce wpadł sam Zwierzdowski, który 23 lutego został powieszony na opatowskim rynku.

W przeciwieństwie do bitwy miechowskiej, Kurowski zamiast kontynuować atak, a następnie uporządkować oraz dozbroić szeregi, zdecydował się na przerwanie natarcia, co ostatecznie doprowadziło do likwidacji trzonu oddziałów II Korpusu. Pułkownik uniknął jednak niewoli, jednakże przegrana oznaczała koniec jego szlaku bojowego. Wyemigrował do Szwajcarii, gdzie spędził resztę życia. Zmarł 11 maja 1878 roku w szwajcarskim Baden.

Bibliografia

Jadczyk K., Dowódcy Powstania Styczniowego. Portret zbiorowy, Łódź 2016.

Kalita K., Ze wspomnień krwawych walk, Lwów 1913.

Kieniewicz S., Powstanie styczniowe. Warszawa 2009.

Komitet wydawniczy., W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863 – 1903, Lwów 1903.

Zieliński S., Bitwy i potyczki 1863 – 1864, Rapperswil 1913.

Kozłowski E., Od Węgrowa do Opatowa, Warszawa 1962.

Walter J., Zdobycie Opatowa 24 lutego 1864 roku, [w:] W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863 – 1903, Lwów 1903, s. 482 – 487.

Webersfeld E., Wyprawa na Miechów, oprac. M. Dęboróg – Bylczyński.