Antoni Jeziorański - polski generał powstania styczniowego

Opracowanie: Marek Rogowicz

Pochodził z żydowskiej rodziny frankistowskiej. Urodził się 21 czerwca 1821 roku w Warszawie jako syn kapitana gwardii z czasów Księstwa Warszawskiego Franciszka Ksawerego Jeziorańskiego i Marianny z Zagrodzkich.

 

Udział w powstaniu węgierskim

W maju 1848 roku, na wieść o nadaniu konstytucji zaborowi austriackiemu i formowaniu tam wojska polskiego, wyjechał z Warszawy i przybył do Galicji. Na miejscu okazało się, że formowane jest nie wojsko, a gwardia narodowa. We Lwowie porozumiał się z rewolucjonistami i dowiedział się o planach zorganizowania Legionu Polskiego na Węgrzech, mającego liczyć 1200 żołnierzy. Wyjechał do Krosna, by ułatwiać z tego miejsca ochotnikom przeprawę na Węgry, do owego legionu. Zagrożony aresztowaniem, sam również udał się na Węgry i w Preszowie dołączył do oddziału polskiego pod wodzą pułkownika Władysława Tchórznickiego. Po bitwie pod Csarcą został podoficerem, a po bitwach pod Tarcalem (gdzie został ranny w nogę) i Keresturem – podporucznikiem. Po upadku powstania węgierskiego,

w sierpniu 1849 roku Jeziorański znalazł się w Serbii, skąd udał się do Bułgarii. Przez dłuższy czas był w Szumli, skąd w końcu 1850 roku przybył do Konstantynopola. Wkrótce wstąpił do wojska tureckiego, w którym został oficerem. Stacjonował w Konstantynopolu, następnie w Belgradzie. Brał udział w wojnie krymskiej. Po niej znów znalazł się w Belgradzie. Wreszcie 9 grudnia 1859 roku opuścił Belgrad i udał się do Warszawy. Po drodze, wobec odnowienia się rany odniesionej pod Tarcalem, w Wiedniu udał się do lekarza, który przypisał mu leki i kazał mu podpierać się grubą, specjalnie dobraną laską.

 

Powrót do Warszawy i działalność konspiracyjna

Po powrocie do Warszawy został aresztowany za udział w wojnie krymskiej po stronie wrogów Rosjan, a następnie za poręczeniem brata i innych osób zwolniony z aresztu. Wziął w dzierżawę od matki domy i składy drewna na Solcu. Nogę nieco zaleczył i grubą laskę zamienił na cienką trzcinę. 20 listopada 1860 roku poślubił córkę sędziego rawskiego Napoleona Horbowskiego, Natalię. Zaangażował się następnie Jeziorański w działalność konspiracyjną. W połowie grudnia 1861 roku został aresztowany i osadzony w cytadeli, ale do niczego się nie przyznawał. Nawet gdy pokazano mu rękopis artykułu umieszczonego w konspiracyjnym piśmie „Strażnica”, odpowiedział przesłuchującemu generałowi Rożnowowi: „Nie ja dałem do druku ten artykuł, ale z drukowanego przepisałem … Nie mając co lepszego do roboty, żeby czas zabić. Takich kawałków znajdzie pan jenerał może i więcej w zabranych u mnie papierach”. 18 września 1862 roku uwolniony, wrócił do działań konspiracyjnych.

 

Wybuch powstania styczniowego

14 stycznia 1863 roku otrzymał od członków Komitetu Centralnego Narodowego nominację na naczelnika wojskowego powiatu rawskiego. 18 stycznia, pożegnawszy się z żoną i matką, wyjechał w okolice Radziwiłłowa, gdzie w lesie wyznaczył punkt zborny rawskich ochotników. Po zebraniu 154 strzelców, 160 kosynierów i 60 jazdy dołączył jeszcze oddział Józefa Śmiechowskiego liczący 200 osób i wspólnymi siłami uderzyli 3 lutego na Rawę, obsadzoną przez inwalidów i żandarmów. Akcja się powiodła. Moskali zajmujących koszary wykurzono ogniem i po części rozbrojono. Wzięto kilkadziesiąt sztuk karabinów, kilkanaście koni. Oddział polski stracił siedmiu zabitych i 11 rannych. Rosjanie – dwóch zabitych i czterech rannych inwalidów oraz dwóch zabitych i trzech rannych żandarmów. Jeziorański skierował się za Pilicę, do województwa sandomierskiego, a następnie w krakowskie. Po drodze, w Lubochni, stoczył utarczkę z oddziałem rosyjskim. Oparłszy się o mur zajmowanego przez oddział folwarku, ogniem z bliska raził atak jazdy rosyjskiej, pogonił chwilę jazdą za odpartą kawalerią wroga, a następnie się wycofał nieścigany, straciwszy jednego tylko kawalerzystę, zabitego w walce. Do kolejnej utarczki doszło pod Studzianną, gdzie jazda Jeziorańskiego pogoniła podchodzących Kozaków.

 

Bitwa pod Małogoszczem

Wreszcie przybył do Radkowa. Na wieść o zagrożeniu oddziału Nowaka, złożonego z rozbitków oddziałów Apolinarego Kurowskiego, posłał posiłki pod dowództwem Śmiechowskiego. Pod Żarnowcem oddział spotkał pikiety moskiewskie, które jednak ustąpiły bez walki. Nowak przybył do Radkowa. Razem zebrało się już 2 tysiące ludzi, z czego do boju – 260 jazdy i 850 piechoty z dwoma działkami. Jazdą dowodził Julian Bajer, strzelcami – major Kazimierz Grudziński, kosynierami Dąbrowski. Do pobliskiego Małogoszcza przybył w tym czasie Marian Langiewicz z 800 żołnierzami oraz służbą obozową i ludźmi „luźnymi” o nieznanej liczebności, który jako naczelnik wojenny województwa krakowskiego objął komendę nad obu oddziałami. Jeziorański nie był chętny do tego połączenia, wielu jego oficerów również, ostatecznie jednak uznał władzę Langiewicza i przybył pod Małogoszcz. Na naradzie wojennej odradzał Langiewiczowi pozostawanie w tym miejscu, gdyż był pewny, że „najdalej za 48 godzin Moskale połączonemi zaatakują nas siłami, którym w kotlinie, w jakiej znajduje się Małogoszcza, trudno nam będzie stawić opór”. Zamiast otwartej walki radził rozdzielić siły „co najmniej na cztery części” i prowadzić walkę partyzancką. Langiewicz nie usłuchał tej dobrej rady i 24 lutego doszło do walnej bitwy. Moskale zbrojni w dalekonośne karabiny i działa ostrzeliwali marnie uzbrojonych powstańców z bezpiecznej odległości, tracąc jedynie 6 rannych. Pobici powstańcy wycofali się, zostawiając na placu około 100 zabitych i drugie tyle ciężko rannych, z których 60 dobili Moskale.

W trakcie tego boju część piechoty Jeziorańskiego broniła Małogoszcza, gdzie doszło do trwającej godzinę ulicznej strzelaniny, reszta walczyła w polu. Odwrót sił polskich umożliwiła szarża konnicy Jeziorańskiego na piechotę rosyjską, przy czym garstce jazdy (około połowy spośród 35–50 konnych) udało się dopaść do tyraliery moskiewskiej i ją na chwilę zmieszać. Jazda ta nie chciała szarżować na rozkaz Langiewicza. Dopiero gdy Jeziorański powtórzył rozkaz, natarcie ruszyło. Warto też przytoczyć słowa Franciszka Gorczyckiego, zdaniem którego już po ustąpieniu z placu „oddział Jeziorańskiego dokonywał odwrotu w większym porządku jak oddział Langiewicza”.

Jak zanotował Józef Miniewski, rotmistrz 1. szwadronu Jeziorańskiego,

Mimo przyrzeczenia nam danego przez Jeziorańskiego, po bitwie Małogoskiej, nie przyszło do rozłączenia się oddziałów. Obydwa poniosły znaczne straty, stosunek między dowódcami wywiązał się jakiś dziwny, Jeziorański stał się apatycznym, a w skutek tego powstały nieporozumienia i żal do naszego dowódcy, który zawiódł nasze zaufanie.

Dalsze marsze i walki Jeziorański odbywał przy boku Langiewicza, który 10 marca w Goszczy mianował go generałem. W nocy z 18 na 19 marca Jeziorański wraz z Langiewiczem opuścił obóz polski pod Grochowiskami i odszedł do Galicji. Po aresztowaniu Langiewicza jeździł za nim do Tarnowa, gdzie podjął nieudaną próbę jego uwolnienia, po czym udał się do Krakowa. Tu mianowany w końcu marca naczelnikiem wojennym województwa lubelskiego, udał się do wschodniej Galicji. Porozumiał się tu z księciem Adamem Sapiehą w kwestii formacji i wyposażenia nowego oddziału, z którym zamierzał ruszyć w lubelskie. Nawiązał również w tym celu kontakt z Libanem, Żydem który wcześniej zaopatrywał też oddział Langiewicza.

 

Bitwa pod Kobylanką

Wreszcie 8 kwietnia pod Rudą Różaniecką przekroczył granicę. Prowadził 544 strzelców w 8 kompaniach, zbrojnych w wojskowe dalekosiężne sztucery, 60 saperów w dwóch kompaniach, 100 jazdy w trzech plutonach i 36 oficerów. Problem stanowił brak amunicji, zaledwie 8 ładunków na strzelca i 800 sztuk w zapasie. Jak zanotował, „Niepodobna było, mając tak mały zapas amunicji, posunąć się w głąb kraju”. 30 kwietnia pod Kobylanką Polacy zajęli mocną pozycję. 1 maja do stanowisk powstańczych zbliżyła się kolumna majora Iwana Sternberga: cztery roty (kompanie) piesze, garść Kozaków i dwa działa. Dzięki manewrowi dwóch kompanii na skrzydło nieprzyjacielskie Rosjanie się wycofali, tracąc siedmiu zabitych i dziewięciu rannych. Polacy mieli trzech zabitych i 18 rannych. Wobec wystrzelania amunicji oddział był w tym momencie bezbronny. 3 maja do obozu nadeszły oddziałki kawalerii – 49 i 36 ludzi. Książę Sapieha zdołał też zorganizować transport amunicji. 5 maja do obozu przywieziono 50 tysięcy ładunków. Tegoż dnia przybyło też stu kilkunastu rozbitków z oddziału Marcina Borelowskiego „Lelewela”, których adiutant pułkowy Wiktor Wiśniewski porozdzielał do poszczególnych kompanii.

6 maja na Polaków uderzył pułkownik Gieorgij Miednikow z ośmioma rotami, półsotnią Kozaków i dwoma działami. Polakom w obronie pomagały wzniesione umocnienia polowe. Walki trwały od 8 rano do 4 po południu. W tej bitwie Rosjanie stracili 25 zabitych i 75 rannych. Polacy z trudem zdołali się obronić, tracąc 48 zabitych i 50 rannych.

Uczestnik boju pod Kobylanką opisuje Jeziorańskiego jako „człowieka wzrostu niskiego, liczącego około lat 40-tu, z przenikliwymi oczami, przyjemnem nader uśmiechem, pociągającem obejściem się, ale wcale nie żołnierskiego wejrzenia. Na bruku miejskim nie zwróciłby wcale na siebie twoje uwagi, a zdziwiłbyś się, że go spotykasz w obozie, ale za to śledź go w chwilach krytycznych, a ujrzysz niezmierną siłę charakteru w zaciśniętych jego ustach”.

Po odparciu Rosjan okazało się, że ci dostali wkrótce posiłki. Jeziorański przeszedł z oddziałem do Galicji, by w innym miejscu ponownie wprowadzić go do Królestwa. Po przejściu granicy, jak notował, „uczułem się całkiem bezsilny. Głowa i oko z prawej strony zapuchło, ból owładnął mię tak wielki, że przytomność odstąpiła”. Został w tej sytuacji w Galicji, oddany pod opiekę doktora, jego oddział zaś, wróciwszy do Królestwa, został wyparty znów do Galicji.

 

Emigracja i powrót do Lwowa

Odtąd Jeziorański znosił się listownie z dowódcami działającymi na terenie podległego mu województwa lubelskiego. Aresztowany we Lwowie, został wywieziony z Galicji. Więziony był aż do 1865 roku w Kufsteinie i Meranie. Następnie wyjechał do Paryża. Tu doczekał się narodzin córki, a następnie wojny francusko-pruskiej, w której wziął udział. Dystansował się natomiast od działania Komuny Paryskiej, a nawet odradzał innym mieszanie się do tego ruchu. O komunistach wypowiedział się następująco

żywioły skrajne, ludzie przekonań anarchicznych… rozpoczęli od targnięcia się na prawa kościoła… zabronili księżom odprawiać nabożeństwa… w kościołach odprawiały się dysputy, w których głoszono teorie gangrenujące społeczeństwo… na mownicach zabierały najczęściej głos kobiety… Nie było na takiej trybunie Polki. Żadna Polka nie splamiła się głoszeniem wstrętnych teorii, dążących do poniżenia ludzkości.

Słowem, dziwny był z Jeziorańskiego rewolucjonista. Sam wcześniej brał udział w rewolucjach, mimo to jednak na niektóre postępki Komuny Paryskiej się oburzał. Należał więc zapewne do rewolucjonistów raczej umiarkowanych niż krwiożerczych.

Z Paryża powrócił do Lwowa w 1873 roku i tu się osiedlił. Spisał swoje przygody we wspomnieniach, które ukazały się drukiem w latach 1880–1881. Zmarł we Lwowie 16 lutego 1882 roku i został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim.

 

Bibliografia

Źródła archiwalne:

Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej – AGAD), Materiały różne z ros. kancelarii wojskowych, Журнал боевых действий, sygn. 1.

 

Opracowania:

Grzybowski L., Opis powstania polskiego w roku 1863 i 1864 w województwie krakowskim, oprac. W. Caban, Z.J. Adamczyk, Kielce 1994.

Jastrzębski C., Bitwa pod Małogoszczem 1863, Małogoszcz 2013.

Hall W.H.B., Bitwa pod Kobylanką dnia 6-go maja, 1864 roku, tłum. W. Majewski, Chicago 1908.

Jeske-Choiński T., Neofici polscy. Materyały historyczne, Warszawa 1904.

 

Jeziorański A., Pamiętniki jenerała Antoniego Jeziorańskiego, Lwów 1880–1881, t. I, II.

„Kronika Powszechna. Tygodnik społeczny, literacki i naukowy”, nr 5 (1 II 1913 r.).

Kozłowski E., Jeziorański Antoni [w:] Polski słownik biograficzny, t. XI, s. 215.

Kozłowski E., Od Węgrowa do Opatowa, Warszawa 1962.

Nieczuja Miniewski J., Jego udział w powstaniu styczniowym. Notatki z lat młodych, epizody, listy otwarte, głosy krytyki, wiersze, Lwów 1918.

„Ojczyzna. Dziennik polityczny, literacki i naukowy”, nr 102 (28 X 1864 r.).

Prendowska J., Moje wspomnienia, red. E. Kozłowski, K. Olszański, Kraków 1962.

Spiskowcy i partyzanci, red. S. Kieniewicz, Warszawa 1967.

W czterdziestą rocznicę powstania styczniowego 1863–1903, Lwów 1903.

„Wiadomości z Pola Bitwy” 1863, nr 11.

Wiśniewski W., Wspomnienia kapitana wojsk polskich z roku 1863, Lipsk 1866.