17 marca 2022

Czy zawsze musimy wybierać pomiędzy Wschodem a Zachodem?

Podział na Europę Zachodnią i Wschodnią jest jednym z bardziej rozpowszechnionych stereotypów europejskich, którego korzenie sięgają przynajmniej Oświecenia. Przygląda się mu wielu socjologów, filozofów, myślicieli oraz pisarzy. Jednym z nich jest Larry Wolff, który obok Normana Daviesa, Tony’ego Judta czy Timothy’ego Gartona Asha, uznawany jest za wybitnego badacza Europy Środkowej i Wschodniej. Między innymi do jego spostrzeżeń odwoływali się podczas wczorajszego spotkania „Polska – autonomiczna forma czy imitacja Zachodu” zaproszeni goście Łukasz Galusek oraz Łukasz Moll. Seminarium zostało zorganizowane przez Instytut De Republica w ramach programu stypendialnego Joseph Conrad Fellowship.

Czy zawsze musimy wybierać pomiędzy Wschodem a Zachodem?

Podczas rozmowy prelegenci zgodzili się, za Larrym Woolffem, co do tego, że wykształcony jeszcze w Oświeceniu paradygmat myślenia o Europie Wschodniej wciąż jest aktywny. Wpływa on nie tylko na wyobrażenia kulturowe, ale także na działania polityczne i ekonomiczne, które nieustannie domagają się od Europy Środkowej potwierdzania na nowo jej „europejskości”.

Rozróżnienie na sfery cywilizowane i niecywilizowane – barbarzyńskie było potrzebą ustawienia sobie lustra. Oświecenie ustawiło sobie to lustro na granicy Europy Wschodniej, o której bardzo często, po francusku, mówiło się L’Europe orientale czy orientale l’Europe, dopiero później l’Europe de l’Est (to neutralne pojęcie bardzo późno weszło). Pojęcie Europy orientalnej było bardzo mocno zakorzenione w myśleniu, na przykład francuskim – wskazał w jednej z wypowiedzi Łukasz Galusek, zastępca dyrektora ds. programowych w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie.

W toku dyskusji pojawiło się spostrzeżenie dotyczące pozycji Polski w Europie, które zaczęło się kształtować w latach 90. XX wieku. Kiedy opadła żelazna kurtyna, kraj nad Wisłą głośno i wyraźnie zaczął artykułować potrzebę bycia bliżej Europy Zachodniej. Zdaniem zaproszonych gości, pojawiało się wówczas bardzo niebezpieczne zjawisko, nazwane przez nich „zachodnimi modami”, polegające na wmawianiu społeczeństwu, że ciągle musimy czuć uniżenie względem Zachodu.

Myślę, że ostatnie trzydzieści lat to był triumf tak zwanej burżuazji kompradorskiej, która kazała nam wręcz na kolanach wchodzić do Unii Europejskiej z takim założeniem, że powinniśmy być wdzięczni, że takich parweniuszy tam wpuszczają – wskazał Łukasz Moll – filozof, socjolog, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jak wskazano w dalszej części dyskusji, powinno być zupełnie inaczej – powinniśmy mieć odwagę sami określać swoje miejsce w Europie, doceniać i czerpać korzyści z położenia geograficznego, a także dostrzegać ich wartość dla państw Zachodu, w myśl zasady: „dopóki tutaj jestem, gospodaruję na swoim”.

Kiedy przed kilkoma tygodniami planowane było spotkanie „Polska – autonomiczna forma czy imitacja Zachodu” nikt nie przypuszczał, że odbędzie się ono, gdy sytuacja polityczna w Europie i na świecie będzie tak diametralnie inna. Kontekst wojny w Ukrainie stanowił istotne tło dla spotkania, podczas którego próbowano określić aktualne miejsce Polski nie tyle na mapie geopolitycznej, co na mapie świadomości Europejczyków. Łukasz Moll odniósł się do tej sytuacji w kontekście współczesnego postkolonializmu. Wskazał, iż postkolonializm, mimo że zbanalizowany przez polską recepcję, często wykorzystywany wbrew intencjom postkolonializmu, jest ciągle bardzo ciekawą propozycją szukania własnego głosu (…) uważam że to, co się dzieje teraz na Ukrainie, daje też Polsce możliwość tworzenia takiego nowego głosu nie tylko dla siebie, nie tylko dla Ukrainy ale też dla całej Europy.

Serdecznie zachęcamy do wysłuchania całości spotkania. Być może poruszone podczas niego tematy pozwolą spojrzeć na aktualna sytuację z nieco innej perspektywy oraz lepiej określić polską perspektywę.